Kto wie, jak potoczyłyby się losy spotkania, gdyby na jego początku rezerwy Rekordu objęły prowadzenie. A okazja ku temu była wyśmienita. Sędzia wskazał na rzut karny po faulu na Szymonie Młocku. Strzał z 11. metrów Marka Profica obronił jednak bramkarz Gwarka. Po tej sytuacji "skrzydeł" dostali goście, którzy ruszyli do ataku. W ich ofensywnych próbach brakowało odpowiedniej finalizacji. Duża w tym zasługa bramkarza "dwójki" Rekordu, Wiktora Żołneczki, który obronił sytuacje m.in. Radosława Dzierbickiego oraz Jakuba Kaczmarka. W przypadku strzału Mateusza Urbańskiego piłka "ostemplowała" poprzeczkę i pierwsza połowa zakończyła się bez bramek. 

 

W 52. minucie kibice zobaczyli pierwsze, i jak się okazało - kluczowe trafienie dla losów meczu. Gwarek objął prowadzenie po tym jak niepilnowany Kordian Górka skorzystał na prostej wrzutce w pole karne gospodarzy. 

 

Rezerwy Rekordu nie odmieniły losów spotkania. W 61. minucie Mikołaj Mojeszczyk nie zdołał pokonać bramkarza Gwarka i była to ich jedyna lepsza okazja. Przyjezdni mogli natomiast podwyższyć prowadzenie, lecz powtórzyła się sytuacja z pierwszej połowy: albo na przeszkodzie stawał im Żołneczko, albo "aluminium" bramki "dwójki" Rekordu.