Drużyna z Żabnicy wyrasta na czarnego konia okręgowych rozgrywek. Skałka wyprzedza w tabeli takie „firmy” jak: czechowicki MRKS, Beskid Skoczów, Kuźnia Ustroń, czyli zespoły wymieniane wśród kandydatów do walki o ligowe podium. Metal Skalka Zabnica1 Drużyna prowadzona przez Zdzisława Kupczaka odniosła do tej pory sześć zwycięstw, poniosła trzy porażki. Taki bilans daje jej czwarte miejsce w tabeli, Skałka ma tyle samo punktów, co trzeci Pasjonat Dankowice. – Cieszymy się z tego, co udało nam się ugrać. Do końca rundy pozostało sześć spotkań, jeśli wywalczymy od sześciu do dziewięciu punktów, to będzie bardzo dobrze. Przed nami m.in. mecze z wiceliderem z Wisły, Pasjonatem i derbowa potyczka ze Świtem. Poprawiliśmy swój dorobek sprzed roku, wówczas mieliśmy mniej punktów, niż mamy teraz. Zakończyliśmy rundę jesienną z szesnastoma punktami – mówi Leszek Kupczak, kierownik Metalu-Skałki.

W sezonach ubiegłych zespół z Żabnicy walczył o utrzymanie, w trwających rozgrywkach powinien powalczyć o coś więcej. Wiosną jego atutem będzie własne boisko. W trwającej rundzie jesiennej, poza meczem ze Spójnią Landek, o punkty, ze względu na remont boiska w Węgierskiej Górce, walczył bądź będzie walczył tylko na wyjazdach. Skałka czarnym koniem rozgrywek? – Do tematu podchodzimy spokojnie. Naszym celem jest utrzymanie. Chcemy zdobyć teraz jak najwięcej punktów, aby do drugiej części sezonu przystąpić z dobrej pozycji. Myślę, że stać drużynę na coś więcej, niż walka o utrzymanie, a przy niewielkich korektach nawet na grę o podium – klaruje nasz rozmówca. – Naszym celem nie jest jednak rywalizacja o najwyższe miejsca, tak jak wspomniałem, liczy się utrzymanie. Graliśmy w III i IV lidze, wiemy z czym to się wiąże. Chcemy spokojnie występować w „okręgówce”, na tym poziomie futbol jest traktowany bardziej jako rozrywka, w wyższych ligach w grę wchodzą znacznie większe koszty – dodaje Leszek Kupczak.

Dobrych wyników Skałki nie byłoby bez strzelającego bramki jak na zawołanie Dominika Natanka. Dobrze spisują się także zawodnicy sprowadzeni przed startem sezonu – Fabian Śliwa, Jakub Denys, Wojciech Drewniak i Grzegorz Kalamus. – Natanek jest w wysokiej formie, zespół poniekąd gra właśnie na niego. Strzela dla nas dużo więcej bramek, niż dla Wilamowiczanki. Zawodnicy, których pozyskaliśmy latem, wkomponowali się w drużynę, spisują się dobrze. Można powiedzieć, że trafiliśmy z transferami – ocenia „kiero” drużyny, która solidnie pracuje na miano czarnego konia rozgrywek.