Piłka nożna - Puchar Polski
Czerwień im niestraszna
LKS Czaniec od 53. minuty w konfrontacji z jasienickim Drzewiarzem musiał radzić sobie w "10". I poradził sobie nadto dobrze.
- W tym spotkaniu wszystko było możliwe. Było wiadome, że kto zdobędzie bramkę ten wygra. Nadzialiśmy się niestety na kontrę i Czaniec awansował dalej - powiedział na "gorąco" po meczu Wojciech Jarosz, szkoleniowiec Drzewiarza. O tym, że konfrontacja IV-ligowca ciekawa będzie wiadomo było już... przed meczem. Pierwsze emocje wywołała bowiem decyzja o jego przeniesieniu. Z powodu obfitych opadów piłkarze zagrali na sztucznej murawie w Czechowicach-Dziedzicach. Wróćmy jednak już do samego spotkania. Spotkania, które było toczone w naprawdę niezłym tempie.
Już w pierwszej połowie obie drużyny stworzyły sobie klarowne okazje do zdobycia gola, lecz żadnej z nich nie udało się zamienić na gola. Podobnie było po przerwie, choć piłkarzom z Czańca od 53. minuty przyszło radzić sobie w "10". Za dwie żółte kartki wyleciał bowiem Maciej Móll. - Jestem bardzo zadowolony z drużyny, bo po czerwonej kartce grała naprawdę dobrze, a może i lepiej niż wcześniej - skomentował Maciej Żak, grający trener LKS-u, który w końcówce regulaminowego czasu gry mógł mówić o sporym szczęściu. Z bliskiej odległości w poprzeczkę trafił bowiem Adam Kozielski. Była więc potrzebna dogrywka. W niej lepiej prezentował się spadkowicz z III ligi, który swoją przewagę zdołał okrasić "złotym golem". W 113. minucie wzorowo przeprowadzony kontratak zdołał wykorzystać głową nowy nabytek klubu Bartosz Woźniak. - Bartek fajnie zadebiutował, zwłaszcza, że wszedł w drugiej połowie - pochwalił swojego podopiecznego Żak.
Już w pierwszej połowie obie drużyny stworzyły sobie klarowne okazje do zdobycia gola, lecz żadnej z nich nie udało się zamienić na gola. Podobnie było po przerwie, choć piłkarzom z Czańca od 53. minuty przyszło radzić sobie w "10". Za dwie żółte kartki wyleciał bowiem Maciej Móll. - Jestem bardzo zadowolony z drużyny, bo po czerwonej kartce grała naprawdę dobrze, a może i lepiej niż wcześniej - skomentował Maciej Żak, grający trener LKS-u, który w końcówce regulaminowego czasu gry mógł mówić o sporym szczęściu. Z bliskiej odległości w poprzeczkę trafił bowiem Adam Kozielski. Była więc potrzebna dogrywka. W niej lepiej prezentował się spadkowicz z III ligi, który swoją przewagę zdołał okrasić "złotym golem". W 113. minucie wzorowo przeprowadzony kontratak zdołał wykorzystać głową nowy nabytek klubu Bartosz Woźniak. - Bartek fajnie zadebiutował, zwłaszcza, że wszedł w drugiej połowie - pochwalił swojego podopiecznego Żak.