Do Rotuza należała pierwsza odsłona sprawdzianu, a tyczy się to nie tylko samej gry, ale i rezultatu. Powodzenie przynieść mógł już w 11. minucie strzał głową Jakuba Mencnarowskiego, ale w sukurs Rafałowi Jacakowi przyszedł słupek. W 20. minucie tyle szczęścia ekipa z Wisły już nie miała. Bartłomiej Świerkot dograł w kierunku Kacpra Wiznera, który wywarł presję na wiślańskiej defensywie, po czym dał swojej drużynie prowadzenie. Niebawem zostało ono zwiększone, gdy w 23. minucie Rafał Adamczyk główkował bezbłędnie po „centrze” testowanego zawodnika. Ciąg dalszy dominacji podopiecznych Jakuba Kubicy potwierdzony mógł zostać przez Konrada Dzidę, który w krótkim odstępie czasu obił poprzeczkę, by za moment po kornerze oddać strzał głową, który z najwyższym trudem obronił bramkarz WSS. Dopiero w końcówce szala zaczęła nieco przechylać się na rzecz rywala. W 41. minucie pojedynek w kluczowym momencie przegrał Mencnarowski, a po „wykładce” na 5. metr gracz „z łatką” testowanego w szeregach WSS zmniejszył rozmiar strat.

– Zagraliśmy w tej części meczu poprawnie, ale nic więcej. Brakowało mi najbardziej agresywności w środku pola, zbyt dużo było nerwowości – mówi szkoleniowiec Rotuza, który próby generalnej swoich podopiecznych przed ligą nie mógł zaliczyć finalnie do udanych. W przerwie dokonał aż 5 wymuszonych roszad w składzie, a to nie pozostało bez wpływu na boiskową rzeczywistość. – Bałaganu w naszej grze było zdecydowanie zbyt dużo. Przewagę osiągnęła drużyna skuteczniejsza i wykorzystująca mniejsze doświadczenie zawodników obecnych na murawie – opowiada Jakub Brzuska, prezes Rotuza.

W 47. i 58. minucie, krótko zatem po zmianie stron, „dwupakiem” występ okrasił Paweł Leśniewicz. Wiślanie wysforowali się na prowadzenie 3:2, ale bynajmniej nie był to koniec zwrotów akcji. W 62. minucie z pozoru niegroźny strzał Mencnarowskiego z rzutu wolnego przepuścił pod brzuchem Kacper Fiedor. Zrehabilitował się za to 5. minut później, wygrywając starcie „oko w oko” z Wiznerem. A że swoje doskonałe szanse zaprzepaścili również Dzida i Jakub Zaucha, to rezultat nie mógł być inny, jak... korzystny dla zespołu z Wisły. W 75. minucie sparingową wygraną zapewnił Daniel Bujok, czyniąc względnie udanym trenerski debiut Marcina Michalika.

– Jest dużo pozytywów, jak choćby właściwa reakcja zespołu na niekorzystny przebieg zdarzeń, ale też budzące niezadowolenie proste błędy indywidualne, w szczególności przy wyprowadzeniu piłki – komentuje szkoleniowiec futbolistów WSS.