- Zawsze jest przyjemnie wygrać, szczególnie w derbach. Dla mnie ten mecz miał dodatkowy "smaczek", bo kiedyś grałem w Sole. Ogólnie było to spotkanie, w którym mieliśmy sporą przewagę - ocenia Andrzej Tomala, trener dankowiczan. 

 

Pierwsze trzy kwadranse upłynęły bez goli, jednak nie oznacza to, że na boisku nie działo się nic. Warunki dyktowali zawodnicy gości, jednak albo brakowało im skuteczności pod bramką rywala, albo po prostu szczęścia. Dość wspomnieć, że w szeregach Pasjonata w poprzeczkę trafiali Krzysztof Łaciak oraz Błażej Cięciel. Na więcej emocji, kibice zgromadzeni na obiekcie w Kobiernicach, czekać musieli do drugiej części derbowej konfrontacji. 

 

Na jej wstępie Soła miała klarowną okazję, aby objąć prowadzenie, lecz "na posterunku" był Dominik Kraus. W 57. minucie to Pasjonat wykazał się większą skutecznością. Wojciech Sadlok wykorzystał prostopadłe dogranie i celnie przymierzył z niewielkiego kąta po długim słupku. Doświadczony zawodnik raz jeszcze wpisał się na listę strzelców nieco ponad 10. minut później. Tym razem Sadlok popisał się celnym, technicznym uderzeniem z dystansu. Zwycięstwo dankowiczan "przypieczętował" zmiennik, Hubert Waluś, który wewnętrzną częścią stopy wpakował piłkę do siatki.