Austriak Hannes Landerer wygrał pierwszą serię treningową, podczas której najlepszym z Polaków był Aleksander Zniszczoł ze skokiem na odległość 127,5 m, zajmujący 2. miejsce. Kolejna należała do Norwega Mariusa Lindvika, z biało-czerwonych najlepiej wypadł 6. Dawid Kubacki (129 m).

W prologu, do którego przystąpiło 47 skoczków i nie było konieczności przeprowadzania kwalifikacji, wygrał inny z Norwegów Johann Andre Forfang (129,5 m), wyprzedzając Estończyka Artti Aigro (129 m). Trzeci był reprezentant Stanów Zjednoczonych Tate Frantz (127,5 m). - Jestem zadowolony. Mamy sztab stworzony na nowo i Magnusa Breviga jako głównego trenera. Niewiele się zmieniło, bo do tej pory pracowaliśmy podobnie, ale dobrze się do tego zaadoptowaliśmy. Pracujemy nad tymi samymi zadaniami i nasze przygotowania, to lato, przebiega dobrze - stwierdził zwycięzca.

 


Polacy zdołali załapać się do czołowej “10”. Kamil Stoch (128 m) zajął 6. miejsce, a po swoim skoku mówił: - Po zeszłym sezonie nie trzeba było wymazać wszystkiego, co było, każde doświadczenie coś we mnie ugruntowało. Teraz musiałem wszystko poukładać w coś, co będzie działać. Cieszę się, że znalazłem z trenerem Doleżalem klucz do dobrego systemu treningu, który daje mi pewność i poczucie sprawczości. Zawsze cieszę się na myśl o zawodach, spotkaniu z kibicami, rywalizacji i możliwości skakania na nartach. Mam nadzieję, że tego pogoda nie pokrzyżuje.

Zawodnik WSS Wisła w Wiśle Paweł Wąsek (124 m) także miał powody do zadowolenia, bo był dziś 8. - Trzeba było znaleźć rytm tej stoczni, ten ostatni skok poszedł w naprawdę dobrą stronę. Na razie ciężko to z czymkolwiek porównywać, choćby do poprzedniego sezonu, bo dużo pracy ciągle przede mną - oznajmił.

Jakub Wolny z LKS Klimczok Bystra (121,5 m) sklasyfikowany został na 10. pozycji. Pozostali biało-czerwoni, którzy zaprezentowali się dziś na skoczni HS-134 to: Kubacki (125 m i 12. miejsce), Zniszczoł (120,5 m i 14. miejsce), Maciej Kot (124 m i 15. miejsce), Kacper Juroszek (112 m i 31. miejsce) oraz Adam Niżnik (115 m i 42. miejsce).

- Skoki nie były fajne i nie jestem z nich zadowolony. Może pierwszy z automatu poszedł, ale potem coś się wkradło, jakiś stres i napięcie się pojawiło. Ale mam z czego czerpać pewność siebie i muszę to przełożyć na skoki - zauważył Zniszczoł, mając nadzieję na poprawę w weekend, gdy wiślanin wystąpi przed własną publicznością.