I być może ten fakt sprawił, że bielszczanie w premierowej odsłonie nie zaprezentowali swojego „maksa”, co przypłacili koniecznością odrabiania strat. W 34. minucie zawahanie Patryka Riabowskiego wykorzystał Michał Prusek, który bramkarza gospodarzy minął i piłkę ulokował między słupkami. – Nie mieliśmy w tym fragmencie praktycznie żadnych składnych akcji. Nie potrafiliśmy sobie poradzić z prostym sposobem gry z wiatrem w wykonaniu Iskry – opowiada Piotr Bogusz, szkoleniowiec „dwójki”.

Jedynie pojedyncze próby Konrada Gutowskiego, Adriana Pindery i Jozefa Dolnego zwiastowały, że po zmianie stron rezerwy zagrają lepiej i... tak się w istocie stało. W 55. minucie Pindera został sfaulowany w obrębie „16” po kornerze miejscowych, Dolny takiej okazji zmarnować nie mógł. Gospodarze nabrali wiatru w żagle i w 67. minucie cieszyli się z drugiego łupu Dolnego. Słowacki napastnik, który (niestety?!) nie znalazł się ostatecznie w kadrze „jedynki” na wyjazd do Sosnowca, wykorzystał waleczność Filipa Matuszczyka i... asystę obrońcy ekipy z Pszczyny, główkując nie do obrony. Na finiszu wynik mógł zostać podwyższony zarówno na korzyść bielskiego IV-ligowca – tu wspomnieć należy szanse Gutowskiego oraz Matuszczyka – ale i na rzecz gości. Na przeszkodzie w wyrównaniu przy stałych fragmentach był jednak skuteczny Riabowski.

Protokół meczowy poniżej.