Długo oczekiwany sukces
Pół żartem, pół serio, kibice czechowickiego MRKS-u mogli nie pamiętać ostatniego ligowego zwycięstwa swoich pupili - 26.05.2012 r., w Żorach 3:1 z tamtejszym Klubem Sportowym. Podopieczni Michała Gazdy wychodząc naprzeciw drużynie z Ustronia chcieli wreszcie dać swoim fanom powody do satysfakcji.
Z zadania wywiązali się niemal wzorowo. Błędy co prawda im się przydarzyły, ale zapewnili kibicom sporo emocji. W 27. minucie, w niecodziennych okolicznościach, wynik rywalizacji otworzył Robert Madzia. Zanim napastnik Kuźni wykończył zabójczą kontrę swojego zespołu, cała akcja i wymiana czterech, może pięciu podań, trwała 30 sekund, fatalnie w drugim polu karnym zachował się Grzegorz Sztorc. Doświadczonemu zawodnikowi futbolówka spadła pod nogę, gdy ten stał pięć metrów od praktycznie pustej bramki. Uderzył jednak zbyt lekko, Damian Krzywda zdążył z interwencją i zapoczątkował wspomnianą akcję przyjezdnych. Czechowiczanie odpowiedzieli tuż przed przerwą. Podanie od Rafała Żurka opanował Michał Adamus, wbiegł w pole karne, położył golkipera i strzelił do "pustaka". Gol na 2:1 dla ekipy z Ustronia padł po błędzie Marcina Janusza. Bramkarz MRKS-u krzyknął "moja", ale futbolówki nie złapał, a Rafał Podżorski nie omieszkał skorzystać z prezentu. Końcówka meczu należała do gospodarzy, którzy rozstrzygnęli jego losy na swoją korzyść. Najpierw dośrodkowanie Mateusza Żyły wykorzystał Sztorc, a chwilę przed "końcową syreną" ponownie trafił Adamus. Obie bramki padły po uderzeniach głową.
Po spotkaniu trener gości bił się w pierś. - Zabrakło w naszych poczynaniach konsekwencji. Gdybym w końcówce skorygował nasze ustawienie, to zapewne byśmy ten mecz wygrali. Wiedzieliśmy, że MRKS jest dobry w grze w powietrzu. W ten sposób straciliśmy w decydujące dwa gole. Zabrakło mojej reakcji. Mam nauczkę - stwierdza Mateusz Żebrowski, który mimo porażki jest zadowolony z postawy zespołu. – Zawodnicy dobrze wywiązali się z założeń. Nie stworzyliśmy sobie zbyt wielu okazji bramkowych, ale to co miało wpaść, to wpadło. Przy trafieniu na 2:1 pomógł nam bramkarz gospodarzy. W końcówce, przy stanie 3:2, mieliśmy dwie sytuacje. Dwukrotnie prowadziliśmy na wyjeździe z dobry zespołem, ale jesteśmy bez choćby punktu – podsumowuje występ Kuźni jej opiekun.
W zgoła odmiennym nastroju po ostatnim gwizdku arbitra był, co dziwić nie powinno, Michał Gazda. Długo wyczekiwane zwycięstwo stało się faktem. – Jestem bardzo zadowolony. Wszyscy czekaliśmy na to zwycięstwo. Wytrzymaliśmy trudy meczu kondycyjnie. Rywal postawił trudne warunki. W mojej ocenie do 30 minuty my przeważaliśmy, potem do głosu doszła Kuźnia. Natomiast druga połowa była wyrównana. Zagraliśmy do końca i dopięliśmy swego – ocenia szkoleniowiec MRKS-u.
MRKS Czechowice-Dziedzice – Kuźnia Ustroń 3:2 (1:1) 0:1 R.Madzia (27') 1:1 Adamus (45') 1:2 Podżorski (71') 2:2 G.Sztorc (81') 3:2 Adamus (90+1')MRKS: Janusz – Szal, Jonkisz, Miszczak, Puchała, Adamus (90' Ciosek), B.Adamiec, Żurek, Wójcikiewicz, Żyła, Sztorc Trener: Gazda
Kuźnia: Krzywda – D.Madzia, Podżorski, Szlajss (70' Kocot), Wasilewski (50' Kuczera), Brachaczek, Janoszek (80' Krysta), Juroszek, Pala, Szymala (70' Polok), R.Madzia Trener: Żebrowski