Konfrontacja Czarnych Jaworze z Beskidem Skoczów miała jednego faworyta. Już pierwsza połowa pokazała, że faworyzowany Beskid tego dnia zaskoczyć się nie da. 

Czarni Jaworze

Czarni przed tygodniem odnieśli upragnione i długo wyczekiwane zwycięstwo. Podopieczni Wojciecha Strusia w dramatycznych okolicznościach pokonali Maksymiliana w Ciścu 3:2. Dziś jednak tak kolorowych dla jaworzan nie było. Ich kibice w pierwszej połowie już trzykrotnie musieli załamywać ręce po stracie bramki. Wynik spotkania w 12. minucie otworzył soczystym uderzeniem Kamil Janik. Podwyższył go cztery minuty później Łukasz Zaremski. Odpowiedzieć gospodarze próbowali głównie po uderzeniach z dystansu. Te jednak nie sprawiały trudności dobrze dysponowanemu Ireneuszowi Trojanowskiemu. Co innego Marcinowi Nawrockiemu, którego przed przerwą raz jeszcze pokonał Janik. Początek drugiej połowy przyniósł kolejnego gola Beskidowi. W 50. minucie hattricka skompletował Janik. W odpowiedzi dobrej sytuacji nie wykorzystał Roland Król. Wykorzystał ją natomiast Marcin Sztykiel, który ładnym uderzeniem zdobył honorową bramkę dla swojej drużyny.

Czarni Jaworze - Beskid Skoczów 1:4 (0:3) 0:1 Janik (12') 0:2 Zaremski (18') 0:3 Janik (24') 0:4 Janik (50') 1:4 Mar. Sztykiel (85')

Czarni: Nawrocki - Handzel (27' Kobza), Suchowski, Szewczyk, Wacławski, Bydliński, Makowski, Marcin Sztykiel, Michał Sztykiel, Król, Waliczek (65' Sosna). Trener: Struś

Beskid: Trojanowski - Hejnowicz, Cholewa, Mioduchowski, Wojaczek, Zaremski, A.Ihas, Padło, Smagło (78' Czyż), Janik, Surawski. Trener: Michalik