- Jestem cholernie dumny z mojej drużyny. Mieliśmy swoje problemy, zagraliśmy gołą "11" - bez zmian, a mimo to udało nam się zaskoczyć rywala. W pierwszej połowie zrealizowaliśmy plan w 120 procentach. Szkoda, że mecz zakończył się naszą porażką, bo moi zawodnicy zasłużyli na więcej - powiedział w rozmowie z naszym portalem Marcin Kasperek, trener Soły. 

 

Trzeba szczerze przyznać, że to były jedne z lepszych pierwszych trzech kwadransów ekipy z Rajczy w tym sezonie. Soła zagrała bardzo zdyscyplinowanie w defensywie, przez co Podhalanka praktycznie nie zagroziła gospodarzom. Rajczanie natomiast mieli swoje szanse bramkowe. Groźnie uderzał Filip Ficoń, Piotr Górny oraz Daniel Lach. Wydawało się więc, że premierowa odsłona starcia zakończy się bezbramkowym remisem. Tak jednak nie było. W 45. minucie Ficoń wykorzystał prostopadłe podanie i zachował zimną krew w sytuacji sam na sam. 

 

Druga połowa rozpoczęła się dobrze dla Podhalanki. W 48. minucie do remisu doprowadził Szymon Śleziak, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Tomasza Franusika. W odpowiedzi przed szansą stanął Ficoń, lecz piłka o centymetry minęła bramkę. Decydujące trafienie o losach spotkania padło łupem Podhalanki w 87. minucie. Dogranie z kornera Filipa Balcarka spuentował trafieniem Patryk Semik i to ekipa z Milówka cieszyła się z wygranej, jednak Soła pozostawiła po sobie bardzo dobre wrażenie. 

 

- Ekipa z Rajczy bardzo fajnie broniła. Gospodarze byli niezwykle zdyscyplinowani, przez co mieliśmy problemy z kreowaniem sytuacji bramkowych. Sole należą się słowa pochwały za pomysł na ten mecz - ocenia Adrian Kopacz, szkoleniowiec Podhalanki.