- Zdawaliśmy sobie sprawę z kim gramy, jakim składem może dysponować rywal, ale mieliśmy też swoje problemy kadrowe. Do 30. minuty nasz plan na to spotkanie był dobrze realizowalny, lecz później brakło koncentracji i oddaliśmy pole rywalowi - przyznaje trener KS-u, Arkadiusz Rucki. 

 

 

Lepszego początku spotkania beniaminek z Międzyrzecza nie mógł sobie wymarzyć. Już po 60 sekundach piłkarze KS-u fetowali prowadzenie, gdy Mieczysław Sikora idealnie dograł na głowę Jakuba Pilcha, a ten głową ulokował piłkę w siatce. 5 minut później było już 2:0. Sędzia podyktował rzut karny dla KS-u za zagranie ręką zawodnika gospodarzy, a z "wapna" celnie przymierzył Konrad Kuder. Z czasem jednak na wyższy bieg wrzuciły "Goczały". W 41. minucie zdobyli oni bramkę kontaktową po "rykoszecie", a 60 sekund później rozmontowali defensywę KS-u i do przerwy było 2:2. 

 

Piłkarze z Goczałkowic po zmianie stron poszli za ciosem i byli oni bardzo skuteczni w swoich poczynaniach, choć należy przyznać, że Paweł Góra również kilka razy uratował swój zespół przed stratą bramki. Do 67. minuty goczałkowiczanie zdobyli 3 bramki i było już 5:2. Paradoksalnie od tego czasu zawodnicy z Międzyrzecza się przebudzili. W 73. minucie Kuder zrobił pożytek z dogrania od Adama Palety, ale sytuacji strzeleckich międzyrzeczanie w końcówce mieli znacznie więcej. Szczęścia zabrakło m.in. Dawidowi Ogrockiemu czy Michałowi Czernkowi, który "ostemplował" poprzeczkę, natomiast Kuder w 68. minucie nie wykorzystał rzutu karnego.