Spotkanie w Bielsku-Białej miało kolosalne znaczenie, bo obie drużyny pozostają zainteresowane grą w barażach. Przyjezdni mogli w razie wygranej doścignąć "Górali", ci z kolei wykonać istotny krok, by w czołowej "6" Betclic II ligi się znaleźć. Konfrontacja dodatkowo zapowiadała się ciekawie, że zmierzyły się ze sobą zespoły będące w formie.

Początek to przewaga Podbeskidzia i dobre sytuacje, aby objąć prowadzenie. Do wspomnienia zwłaszcza - w 25. minucie Maciej Górski stanął "oko w oko" z Jakubem Tetykiem, ale swojemu niedawnemu klubowi krzywdy nie wyrządził, a w 38. minucie próbę z dystansu podjął Wojciech Szumilas, lecz golkiper Resovii ponownie zachował się bez zarzutu. W tzw. międzyczasie próbowali też goście, a bodaj najlepsza ich okazja to ta z 27. minuty, kiedy Maksymilian Hebel posłał piłkę obok słupka.

Goli kibice doczekali się w drugiej połowie. Konieczność odrabiania strat przed podopiecznych Krzysztofa Brede spowodowało trafienie Bartłomieja Eizencharta z 67. minuty. Nie było ono dowodem przewagi Resovii, aczkolwiek przyznać należy, że przyjezdni dużo lepiej radzili sobie z neutralizowaniem prób futbolistów Podbeskidzia. Korzystny dla gospodarzy wynik nie był wówczas taki pewny, ale wzorem kilku poprzednich wiosennych meczów "Górale" dowiedli, że odrabiać dystans potrafią. Swego dopięli w 79. minucie, a w rolach głównych wystąpili rezerwowi - asystujący Mateusz Kizyma i dokonujący egzekucji Bartosz Florek. Ten drugi zostałby niekwestionowanym bohaterem, gdyby w 92. minucie z bliska przymierzył nieco dokładniej, aniżeli nad poprzeczką. Tak to zgoda w punktowym rozdziale pozostawiła zrozumiały niedosyt, przy czym Resovia pozostała zarazem za Podbeskidziem w tabeli.