
Piorunujący początek i derbowy rewanż
Obok takiego wydarzenia nie można było przejść obojętnie. Na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej doszło do kolejnych derbów miasta na szczeblu Betclic 2. ligi - Rekord podejmował zespół Podbeskidzia.
Derby Bielska od ostatnich dni elektryzowały lokalną społeczność. Oprócz samej rangi spotkania, obie ekipy mają o co grać. Rekord walczy o opuszczenie strefy grożącej walką o ligowy byt w barażach. Podbeskidzie z kolei, dzięki ostatnim dobrym wynikom, liczy się w grze o baraże, ale dające przepustkę do rywalizacji o awans. Ponadto spotkanie miało jeszcze jeden lokalny akcent, arbitrem meczu był Tomasz Wajda z Kolegium Sędziów Żywiec.
W Góralach od początku widoczna była żądza rewanżu za jesienną porażkę w derbach. Rekord z kolei… nie mógł się odnaleźć na Stadionie Miejskim. Był w swoich poczynaniach niedokładny, ospały, a to ich mogło wiele kosztować. I kosztowało. Już w 3. minucie Matej Mrsić wyprowadził Podbeskidzie na prowadzenie, pięknym uderzeniem w okienko sprzed linii pola karnego. Stracona bramka nie pobudziła biało-zielonych szyków, co również miało swoje odzwierciedlenie w rezultacie. W 14. minucie arbiter wskazał na “wapno” po faulu na Marcinie Urynowiczu. Do rzutu karnego podszedł Marcin Biernat i wpakował piłkę do siatki - 2:0. Po upływie pół godziny meczu coś “ruszyło” w drużynie Rekordu, ale Podbeskidzie skutecznie neutralizowało jej ofensywne zapędy, przez co poza strzałami Konrada Karety czy Mateusza Pańkowskiego Rekord nie stworzył sobie klarowniejszej okazji . W pierwszej części meczu miała miejsce jeszcze jedna ważna sytuacja. W 37. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną, kartkę ujrzał Bartosz Florek.
Grając w przewadze jednego zawodnika Rekord odważniej wyszedł na drugą część meczu. Zaraz na jej początku nad bramką uderzał Daniel Świderski. W 51. minucie “zakotłowało” się pod bramką Podbeskidzia po rzucie rożnym. Biało-zieloni bili jednak głową w “mur” i finalnie piłkę z linii bramkowej wybił Biernat. Rekord dalej próbował, ale czynił to w sposób nieprzekonujący. Uderzenia Tomasza Boczka czy Huberta Żyrka nie mogły zagrozić Podbeskidzia. Próba głową Jana Ciućki z 64. minuty już tak, lecz wyborną interwencją wykazał się Konrad Forenc. Górale natomiast wychodzili z groźnymi kontratakami. Po jednej z nich, w 67. minucie, Wiktor Kaczorowski zatrzymał Macieja Górskiego. Do końca meczu rezultat nie uległ zmianie - Podbeskidzie wzorowo wywiązywało się z zadań w obronie i cieszyło się z derbowego rewanżu.