Domowo-wyjazdowa niemoc
Runda jesienna V ligi śląskiej z wolna finiszuje, a wciąż smaku zwycięstwa - odpowiednio domowego i wyjazdowego - nie zaznali piłkarze z Jasienicy oraz Puńcowa.
Z kim, jak nie z Tempem? Gdzie, jak nie w Jasienicy? Te zdania padać mogły przed dzisiejszym meczem w szeregach obu beskidzkich V-ligowców, którzy liczyli na przełamanie swoich niechlubnych serii. Po derbach pozostało w tej materii status quo, bo Drzewiarz z Tempem podzieliły się punktami.
Patrząc na przebieg pierwszej odsłony meczu, o większym rozczarowaniu mówić mogą goście. Po dograniu Tomasza Szypera nieznacznie pomylił się Adam Kaleta. Ten sam zawodnik próbował dobić z 5. metra uderzenie Michała Pszczółki – również bez elementu zaskoczenia dla gospodarzy. Z kolei Paweł Góra odbił strzał głową Arkadiusza Szlajssa. Po przerwie mecz nabrał rumieńców, szczególnie tyczy się to jego końcowych fragmentów, kiedy starania o odnotowanie zwycięskiego gola podjęły obie drużyny. W 85. minucie sukces puńcowianom zapewnić mógł Alan Pastuszak, lecz przeniósł piłkę nad bramką. Niebawem kilka obiecujących wypadów miał Drzewiarz, ale żaden skutku nie przyniósł, bo w porę interweniowali „w tyłach” Michał Tobiasz oraz Pszczółka.
Pomeczowe refleksje? – Nasza gra wygląda nieźle, ale za bardzo nie przekłada się to na zdobycze bramkowe i punktowe – wyjaśnia grający trener Tempa. – W końcówce mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa, ale nie da się tego zrobić marnując tak dogodne szanse – klaruje z kolei Konrad Kuder, szkoleniowiec Drzewiarza, który dziś przystąpił do spotkania mocno przetrzebiony kadrowo.