O punktowym rozdziale, a raczej w całości skompletowaniu ich przez przyjezdnych, zdecydował fragment między 82. a 88. minutą spotkania. Pszczynianie aż 3-krotnie wówczas zaskakiwali defensywę i golkipera LKS-u, co przyczyniło się do wyniku na wskroś dla Iskry korzystnego. – Po stracie bramki dającej rywalowi prowadzenie odkryliśmy się i dostaliśmy kolejne ciosy. Jestem z tego powodu bardzo zły, bo nie poszanowaliśmy remisu, który był w zasięgu – podkreśla szkoleniowiec pokonanych Sebastian Gruszfeld.

Przez większość meczu ekipa z Bestwiny kroku przeciwnikowi dotrzymywała. Na wstępie bliski zdobycia gola był Krystian Patroń, którego w ostatniej chwili przyblokowali defensorzy Iskry. W 35. minucie przyjezdni uzyskali zaliczkę, gdy po dośrodkowaniu ze skrzydła piłka została zbyt krótko wybita. Po godzinie ponownie był remis. Wojciech Wilczek przedarł się między rywali, został w obrębie pola karnego sfaulowany, co pomścił Patryk Wentland. Bestwinianie – zanim dali się finalnie zaskoczyć – mogli „ugrać” coś więcej. W „16” wpadł Patroń, ale znów pszczyńscy obrońcy zareagowali w porę.