Kaliszanki pod wodzą nowego szkoleniowca, Jacka Pasińskiego postawiły gospodyniom wysoko poprzeczkę, prowadząc na początku I seta aż 12:3. Podopieczne Bartłomieja Piekarczyka zdołały jednak finalnie z nawiązką odrobić straty. Energa zwyciężyła w secie numer 3, co wprowadziło nerwowość w bielskim obozie. Przyjezdne w czwartek odsłonie prowadziły 12:5, lecz ponownie bielszczanki zdołały "dogonić" wynik, ostatecznie przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. – To nie było łatwe spotkanie, tak samo jak nie było łatwo w Kaliszu, gdzie przegrałyśmy 2:3. W pierwszym secie pojawiło się trochę błędów w przyjęciu i nieskończonych piłek i chyba za szybko myślałyśmy, że ten mecz sam się wygra. Cieszę się, że wygrałyśmy za trzy punkty. Szczególnie podbudował nas czwarty set, gdzie odrobiłyśmy dużą stratę – mówiła po meczu MVP spotkania, Emilia Mucha.

Kolejne spotkanie bielszczanki rozegrają 12 stycznia, kiedy to zmierzą się z Enea PTPS Piła. – Liczymy na punkty w starciu z zespołem z Piły, lecz tam zawsze ciężko gra. Nie gwarantuję niczego, ale jesteśmy znowu na dobrej ścieżce – stwierdza Mucha.