- Zagraliśmy dwie różne połowy. W premierowych trzech kwadransach dobrze realizowaliśmy założenia, mieliśmy swoje okazje. Po przerwie jednak nie wyszliśmy mentalnie na boisko i przeciwnik nie omieszkał tego nie wykorzystać - zaznacza trener MRKS-u, Daniel Feruga. 

 

Mecz rozpoczął się dynamicznie, gdy już w 6. minucie Beskid objął prowadzenie po skutecznym uderzeniu głową po rzucie rożnym. Jednakże MRKS szybko odpowiedział, doprowadzając do remisu za sprawą trafienia Bartłomieja Ślosarczyka w 38. minucie, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym rywala.

 

Pierwsza połowa była wyrównana, a MRKS zaprezentował się dobrze i stwarzał wiele groźnych sytuacji strzeleckich. Ślosarczyk, Konrad Bukowczan czy Krystian Kawka mieli okazje na wpisanie się na listę strzelców. To jednak andrychowianie na przerwę schodzili w lepszych nastrojach po bramce z 45. minuty. 

 

Po przerwie jednak to Beskid przejął inicjatywę i zdominował grę. Dzięki skutecznym akcjom ofensywnym, goście zdobyli kolejne dwie bramki, ustalając wynik meczu na 4:1. Warto zaznaczyć, że było to drugie spotkanie sparingowe tej zimy między tymi drużynami, a Beskid Andrychów drugi raz pokazał swoją przewagę nad MRKS Czechowice-Dziedzice.