Czy widoki na medalowy łup biało-czerwonych były? Obiektywnie oceniając "maksem" była lokata tuż za podium i w nią na półmetku konkursu Polacy mogli mierzyć. Aleksander Zniszczoł (WSS Wisła w Wiśle) uzyskał 221,5 metra, Piotr Żyła (WSS Wisła w Wiśle) skoczył 212,5 m, Kamilowi Stochowi zmierzono 211 m, a Dawidowi Kubackiemu - 206,5 m. Po złoto pewnie kroczyli wówczas Słoweńcy.

Druga seria "drużynówki" to scenariusz dla naszej kadry, jak z koszmaru. Nie dość, że w komplecie lądowali bliżej, to jeszcze musieli pogodzić się z dyskwalifikacją Zniszczoła za nieprzepisowy kombinezon. Wiślanin w finale zanotował 215,5 m... Żyła, gdy już Polacy pozbawieni byli jakichkolwiek szans na wartościową lokatę, osiągnął 177,5 m. Wcześniej udział w konkursie zakończyli Stoch (210 m) i Kubacki (195 m). Uwzględniając wszystkie rezultaty podopieczni Thomasa Thurnbichlera zajęli 8. miejsce i niech najbardziej dobitną oceną będzie fakt, że do rywalizacji o mistrzostwo przystąpiło łącznie 9 krajów...

Supremację potwierdzili Słoweńcy (Lovro Kos, Peter Prevc, Domen Prevc, Timi Zajc), choć - co ciekawe - w klasyfikacji indywidualnej żaden z nich nie załapałby się na podium, wszak najwyższe oceny zgromadzili Michael Hayboeck (Austria), Ryoyu Kobayashi (Japonia) i Andreas Wellinger (Niemcy). Rekord dnia to 233,5 m wspomnianego reprezentanta Japonii. Ze srebra cieszyli się Austriacy (strata 26,5 pkt.), a z brązu niemieccy skoczkowie (strata 65,5 pkt.).