Dyskwalifikacja, spadek, niespodzianka
To była emocjonująca niedziela na Okurayamie w Sapporo, niestety bez większego pozytywnego udziału polskich skoczków.
Nawiązując do tytułu, nie sposób nie odnieść się w pierwszej kolejności do wątku dyskwalifikacji. To widmo, z uwagi na nieprzepisowy kombinezon, dotknęło wiślanina Piotra Żyłę, który tym samym całą wyprawę do odległej Japonii zakończył bez choćby punktu do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Spadek? To już powtórka z soboty w wykonaniu Aleksandra Zniszczoła, który zaprzepaścił szansę na lokatę w czołowej "10" dzisiejszych zawodów. 129 metrów dawało reprezentantowi WSS Wisła w Wiśle 9. lokatę na półmetku, ale notując 124 m w finale konkursu spadł na miejsce 14., bezsprzecznie pozostawiające niedosyt.
Zniszczoł i tak był najlepszym z Polaków. Kamil Stoch (119,5 m i 128,5 m) sklasyfikowany został na 18. miejscu, a Dawid Kubacki (118 m i 122,5 m) był 25. Odległość 108 m nie wystarczyła Klemensowi Murańce, aby zaistnieć wśród najlepszych i marne to pocieszenie, że w zestawieniu znalazł się na 44. pozycji pomiędzy... Noriakim Kasai i Simonem Ammannem.
A niespodzianka? To wygrana po 5-letniej przerwie Słoweńca Domena Prevca (136,5 m i 139,5 m), który pokonał faworyta gospodarzy Ryoyu Kobayashiego (133 m i 139 m) i Norwega Kristoffera Eriksena Sundala (139,5 m i 138 m).