O pierwszej części można powiedzieć tyle, że… się odbyła. Owszem, początek spotkania zwiastował niezłe widowisko. Już w 3. minucie bliski otwarcia rezultatu dla drużyny Beskidu był groźnie uderzający Nikodem Grabski, jednak nie doczekał się on happy endu. Na tym jednak było koniec lepszych okazji w tej części meczu. Gra toczyła się od “16” do “16”, głównie w środku pola. BKS najlepszą próbę odnotował w 41. minucie po strzale Marcina Bębna. 

 

To, czego brakowało w pierwszej połowie, zostało zrekompensowane kibicom po zmianie stron. Obie ekipy wyraźnie wrzuciły na wyższy “bieg” w działaniach ofensywnych, co zaowocowało ciekawym przebiegiem wydarzeń. Druga połowa zaczęła się od dobrej interwencji bramkarza Beskidu, Konrada Krucka. W odpowiedzi defensywę bialskiej Stali postraszył Jakub Krucek. W 55. minucie szczęścia zabrakło piłkarzowi BKS-u - Paweł Kozioł trafił w słupek. 

 

Po godzinie gry padła jednak premierowa bramka. BKS wyszedł na prowadzenie po celnej “główce” Marcina Bębna po rzucie rożnym. W 64. minucie gospodarze prowadzili już 2:0. Faulowany w polu karnym rywala był Dariusz Łoś, a z “wapna” celnie przymierzył Kozioł. Te dwa “ciosy” wyraźnie podcięły “skrzydła” gościom. Próbowali oni pokusić się o kontakt, lecz w ich poczynaniach brakowało zimnej krwi. BKS natomiast przypieczętował dobrą drugą część kolejnym trafieniem. W doliczonym czasie gry precyzyjnym uderzeniem K. Krucka pokonał Kacper Szymala.