- Bardzo fajny mecz do oglądania dla kibiców. W pierwszej połowie pozwoliliśmy Beskidowi na zbyt dużo, przez co kilka razy zrobiło się groźnie pod naszą bramką. Po zmianie stron byliśmy już jednak odważniejsi w ofensywie - zaznacza Adrian Kopacz, trener Stali-Śrubiarnia Żywiec. 

 

Początkowy fragment spotkania upłynął pod znakiem ofensywnego naporu skoczowian. W 2. minucie Kacper Zątek został zatrzymany przed Dominika Syca, Chwilę później na uderzenie z dalszej odległości pokusił się Jakub Małkowski, jednak piłka przeszła obok bramki. Beskid na tych próbach nie poprzestał, lecz był w nich nieskuteczny. Następnie dobrej okazji nie wykorzystał Jakub Fiedor. W 25. minucie ponownie dobrą interwencją wykazał się Syc, po strzale Małkowskiego. Ostatecznie jednak w premierowej odsłonie kibice nie doczekali się goli. 

 

Żywczanie zagrali ze znacznie większym animuszem po zmianie stron i to przyniosło im rezultat w 65. minucie. Rafał Hałat otrzymał piłkę na 16. metr i wewnętrzną częścią stopy skierował ją do siatki. W odpowiedzi do remisu mógł doprowadzić Eryk Piekar, lecz nie wykorzystał on sytuacji sam na sam. Bez wątpienia większą skutecznością wykazywali się gracze Stali. W 75. minucie znów z bramki cieszył się Hałat, tym razem finalizując dogranie od Kamila Żołny. Rezultat spotkania na 3:0 ustalił Maciej Pułka, który w doliczonym czasie wykazał się przytomną dobitką.