Fakt, że konfrontacja wspomniana zakończyła się bezbramkowym remisem, to po części tylko konsekwencja strzeleckiej indolencji. W wybornej formie byli obaj bramkarze, strzegący swoich „świątyń” bez zarzutu. Richard Zajac wyrósł poniekąd na bohatera GLKS Nacomi, gdy w końcówce w sobie tylko znany sposób „wyjął” strzały zawodników z Krzyżanowic. – I z racji sytuacji przeciwnika zdobyty na wyjeździe punkt należy szanować. To zresztą rozstrzygnięcie sprawiedliwe – nadmienia Krzysztof Bąk, szkoleniowiec wilkowiczan.

Przyjezdnym także nie brakowało takich okazji, które mogły dać im wygraną w delegacji. W pierwszej połowie uderzenie Mateusza Fiedora golkiper LKS-u obronił, zaś Dominik Kępys – w odróżnieniu od poprzednich spotkań – przestrzelił. W odsłonie rewanżowej obrońcy miejscowego zespołu wybili z linii próbę Łukasza Szędzielarza, a krótko przed zmianą Kępys ponownie nie znalazł drogi do siatki.