- Oddałem w miarę równe skoki, choć liczyłem na dalsze loty, bo takie skocznia umożliwia. Ale przed nami konkurs, więc zamierzam pokazać się z jak najlepszej strony - mówił po piątkowych kwalifikacjach Aleksander Zniszczoł. A że reprezentant WSS Wisła w Wiśle słów na wiatr rzucać nie zamierzał, potwierdził dzisiejszy konkurs w Willingen. Wiślanin osiągał 145,5 m i 130 m, co łącznie z ocenami za styl i przelicznikami dało mu bardzo dobre 8. miejsce na zakończenie dnia, choć na półmetku i podium było cokolwiek realne, bo z niego Zniszczoł przystępował do skoku decydującego.

W serii finałowej uczestniczył jeszcze z Polaków Dawid Kubacki, który wypadł przeciętnie. Odległości 130 m i 134,5 m wystarczyły na zajęcie w klasyfikacji 23. lokaty. Poza najlepszym gronem skoczków znalazł się Piotr Żyła, który mógł czuć totalne niezadowolenie po próbie ledwie 106,5 m. "Wewiór" zameldował się na rozczarowującym 48. miejscu. Podobnie "in minus" sobotnie popołudnie ocenić może Kamil Stoch - 43. po uzyskaniu 120 m.

Na Muehlenkopfschanze o wielkie wrażenia kibicowskie zadbał Norweg Johann Andre Forfang, który w trudnych warunkach wietrznych poradził sobie najskuteczniej. Premierowy jego skok na 144 m to nic przy tym, czego dokonał w finale. Po końcowy triumf sięgnął wraz z rekordowym lotem na 155,5 m. Aż o 31 punktów (!) wyprzedził Japończyka Ryoyu Kobayashiego (128 m i 148 m) oraz swojego rodaka Kristoffera Eriksena Sundala (138 m i 150 m).

Niedziela to konkurs rewanżowy (godzina 16:10), który poprzedzony zostanie kwalifikacjami. Tak przewiduje przynajmniej plan na dziś, a nie uwzględnia on aury, jaka w Willingen panować będzie na skoczni jutro.