- Odczuwamy spory niedosyt. Remis myślę, że był minimum dla nas. Niestety, finalnie zostajemy z niczym - przyznał niepocieszony trener Górala, Dariusz Rucki. - Zagraliśmy momentami ofiarnie w obronie, piłkarskie atuty być może stały po stronie ekipy z Istebnej, ale takie spotkania też są i trzeba je wygrywać. Dobrze weszliśmy w mecz i to determinowało przebieg kolejnych fragmentów - zaznacza natomiast Sławomir Szymala, opiekun piłkarzy z Milówki. 

 

Podhalanka rewelacyjnie weszła w spotkanie z Góralem. Już w 2. minucie Kacper Najzer wykorzystał prostopadłe dogranie od Mikołaja Stasicy. To spowodowało, że taktyka na meczu obu zespołów nieco się zmieniła. Podhalanka nie forsowała tempa w ofensywie, Góral wręcz przeciwnie. Ze strony gospodarzy szansy na gola szukał Kacper Gąsiorek, z kolei w Góralu dobrą próbę przewrotką odnotował grający trener, D. Rucki. Sztuka trafienia powiodła się w 31. minucie Maksymowi Kostenko. Ukrainiec przytomnie odnalazł się podbramkowym zamieszaniu, dobrze przyjął piłkę i z okolic 12. metra ulokował piłkę w siatce, dając Podhalance dwubramkowe prowadzenie. 

 

Nie będzie zaskoczeniem fakt, iż Góral po przerwie mocno ruszył na przeciwnika, który swoich zagrożeń szukał po kontratakach. Po jednym z nich Kostenko mógł cieszyć się z kolejnej bramki, natomiast na przeszkodzie stanął mu "słupek". Przyjezdni z wielu prób wykorzystali tylko jedną. W 82. minucie Dawid Legierski zrobił pożytek z dogrania od Bartłomieja Ruckiego. Było to jednak za mało, aby myśleć o korzystnym rezultacie i zaliczce punktowej.