Goście mecz pucharowy nie potraktowali jako ten z gatunku najważniejszych. Przeciwko Koszarawie nie wystąpili m.in. Patryk Semik, Marek Gołuch, Marcin Osmałek, czy Sebastian Klimek. Nie przeszkodziło to żywczanom w idealnym otwarciu spotkaniu. Po dośrodkowaniu Sebastiana Gazurka w 7. minucie o bramkę dla faworyta postarał się główkujący Kacper Piórecki. Spotkanie nie potoczyło się jednak wówczas wyłącznie po myśli przyjezdnych. W 14. minucie Marek Puda doskonale uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego, zmuszając Miłosza Michalskiego do kapitulacji. Na więcej żadnej ze stron przed pauzą nie było stać. – Mieliśmy przewagę, ale pudłowaliśmy po raz kolejny. Rywal był natomiast groźny i jego kontry różnie mogły się dla nas skończyć – podkreśla szkoleniowiec Górala Krzysztof Bąk.

Faworyzowany przedstawiciel „okręgówki” odżył po przerwie. W 64. minucie Michał Gołuch sfinalizował głową wrzutkę Filipa Liczewskiego, niespełna 20. minut później dwójkową akcję Maksymiliana Gowina z Piórecki spożytkował Krzysztof Kubica. – Nie wypadało nam nie wygrać, choć mieliśmy dziś trochę problemów kadrowych. Zmiennicy dobrze sobie jednak poradzili – dodaje trener żywieckiej drużyny.