O dziwo to a-klasowa ekipa z Pielgrzymowic sparing w Pawłowicach rozpoczęła w lepszym stylu. Strażak wypracował sobie niezłe szanse, doczekał się też gola, który określić należy mianem kuriozalnego. Piłka odbiła się od słupka, następnie od nogi przyglądającego się wcześniejszemu strzałowi Wiktora Walczaka, po czym wtoczyła się poza linię bramkową. Strata na reprezentanta „okręgówki” podziałała niczym przysłowiowa płachta na byka. W oka mgnieniu do wyrównania doprowadził głową Damian Hojka, korzystając na wrzutce Szymona Kwiatkowskiego. Kiedy do „sieci” trafiły kolejne strzały Dawida Mencnera i Marcina Siekierki na przerwę podopieczni Tomasza Wróbla udali się z cokolwiek istotnym zapasem 3:1.

Piłkarze LKS-u '99 – choć na to się zanosiło – przeciwnika rozbić nie byli w stanie. I to pomimo mnożących się wybornych sytuacji strzeleckich pod bramką a-klasowicza. Ci na wspomniane ataki odpowiadali za to zabójczo. Po trzech świetnych kontrach to Strażak niespodziewanie objął prowadzenie. Dopiero ładne uderzenie Ireneusza Brachaczka z 14. metrów i gol testowanego zawodnika po wcześniejszej szarży Kamila Waleczka przechyliły sparingową szalę na rzecz zespołu z Pruchnej.

W liczbie goli jednak zwycięzcy sprawdzianu mogli spokojnie dobić do granicy dwucyfrowej. Kilka szans sam na sam z golkiperem Strażaka zmarnował Hojka, takowe sytuacje miał również Siekierka. – To był festiwal niewykorzystanych okazji. Mieliśmy ich chyba więcej, aniżeli we wszystkich meczach ligowych w rundzie jesiennej – mówi z przekąsem szkoleniowiec LKS-u '99.