Żywczanki do decydującego starcia finałowego awansowały bez większych trudności. MKS Myszków z rywalizacji się wycofał, drużyna z Istebnej podopiecznym Roberta Sołtyska nie miała czym się przeciwstawić. I mimo sporej ilości zmarnowanych okazji bramkowych Mitech szalę wygranej na swoją korzyść przechylił. – Dla nas liga jest oczywiście priorytetem, ale pucharu odpuścić nie zamierzamy. Chcemy wygrać, bo jest to nam potrzebne – klaruje szkoleniowiec Mitechu, który ma świadomość, że nic tak nie buduje morale drużyny, jak zwycięstwa. Tym bardziej, że żywczankom w rozgrywkach Ekstraligi wiedzie się kiepsko, a ich miejsce w górnej połowie tabeli na razie wydaje się poważnie zagrożone.

Środowa konfrontacja finału wojewódzkiego Pucharu Polski nie zapowiada się bynajmniej na łatwą przeprawę. Choć ekipa z Żywca będzie w niej faworytem – choćby z racji ligowej wyższości – to GKS Katowice, czyli beniaminek I-ligowy, ma zakusy, by o niespodziankę się postarać. Mecz odbędzie się w środę 27 września o godzinie 18:00 na boisku Kolejarza w Katowicach. Tutejsza sztuczna nawierzchnia wcale przyjezdnym sprzyjać nie musi. Poza tym katowiczanki w formie są niezłej, w lidze nie notując jeszcze żadnej porażki. Obecny bilans dwóch zwycięstw i remisu daje piłkarkom GKS-u realne perspektywy walki o „szpicę” I ligi, a może i włączenie się do walki o uzyskanie ekstraligowej przepustki.

Co ważne, Mitech do spotkania przystąpi w składzie zbliżonym do optymalnego. Daje to nadzieję, że żywiecki zespół zdoła zaistnieć w pucharowym gronie na szczeblu ogólnopolskim.