Finału nie dało się rozegrać?
Triumfatorzy rozgrywek pucharowych na szczeblu podokręgów wyłonieni zostali w miniony weekend Bielsku-Białej i Skoczowie. Nie doszedł za to do skutku decydujący mecz na Żywiecczyźnie, co niemal tradycyjnie w sytuacji przełożenia tak prestiżowego spotkania wzbudziło dwojakie emocje.
Podhalanka Milówka i Orzeł Łękawica – zgodnie z założeniem przyjętym przed startem rozgrywek – miały zmierzyć się minionej niedzieli na boisku w Leśnej. Do rywalizacji jednak nie doszło, bo mecz jeszcze przed nadejściem weekendu został przełożony. – Moim zdaniem to dobra decyzja, podjęta została zresztą w porozumieniu z zainteresowanymi klubami. Odnosząc się do samej płyty boiska, bo takie pytania otrzymałem, to zagrać u nas dałoby się, ale na pewno odbyłoby się to ze szkodą dla rangi finału – podkreśla Piotr Raczek, prezes klubu z Leśnej.
Jak dodaje, słuszność przesunięcia finału na wiosnę – nowy wyznaczony termin to 10 kwietnia 2024 roku – jest w zaistniałych okolicznościach oczywista. – W niedzielę padał u nas śnieg, a temperatura wynosiła 2 stopnie. Jasne, że można było przenieść mecz na jakieś boisko ze sztuczną nawierzchnią i zagrać przy frekwencji kibiców wynoszącej około 30 osób. Zepsułoby to jednak święto, bo co by nie mówić dla klubów uczestniczących w finale to fajna sprawa. Na starcie wiosny zapowiada się nam bez wątpienia bardzo ciekawe wydarzenie. Bez zmian pozostaje to, że będziemy jego gospodarzem – tłumaczy Raczek.