Forteca niezdobyta
W przypadku konfrontacji niedzielnej pomiędzy Fortecą Świerklany a GLKS Nacomi Wilkowice szanse obu zespołów wydawały się zbliżone.
Trudno myśleć o wygraniu jakiegokolwiek meczu, gdy marnuje się aż tyle dogodnych okazji – to konkluzja, jaka nasuwa się po batalii wilkowiczan w Świerklanach. W pierwszej połowie „setki” goście mieli 4, a w równej mierze zaprzepaścili je Bartłomiej Feruga i Mateusz Fiedor. Po przerwie sytuacje, które powinny przynieść jakieś trafienie, także po stronie GLKS Nacomi się pojawiły. Fiedor z bliska uderzył w bramkarza przeciwnika, który wygrał także pojedynek z Mateuszem Kubicą, a dobitki skutecznej wykonać nie potrafili w sobie wiadomy sposób Kacper Śleziak oraz Feruga.
A snajperskie łupy ekipy z Wilkowic? Tu skromny dorobek w postaci gola Kubicy, który w 25. minucie wykorzystał podanie Macieja Marca wzdłuż bramki. Trafienie to dało podopiecznym Krzysztofa Bąka wyrównanie, bo w 19. minucie gospodarze cieszyli się z pokonania Szymona Kurowskiego. Zresztą oddać trzeba, że i Forteca groźnie dziś atakowała, by wspomnieć o 2-krotnym stemplowaniu aluminium.
Odsłona rewanżowa to wyłącznie bramki dla Fortecy – w 63. i 75. minucie egzekucji dokonywał Konrad Hasior. Wpierw dopisało mu szczęście, bo futbolówka spadła pod nogi napastnika po zablokowaniu wcześniejszego strzału przez Kacpra Pieniądza. Na kwadrans przed końcem spotkania miejscowi bezwzględnie sfinalizowali stały fragment.
– Niewykorzystane okazje się mszczą – trudno podsumować dzisiejszy mecz inaczej. W pierwszej połowie graliśmy chyba najlepiej w sezonie pod kątem kreowania sytuacji, a generalnie na przestrzeni 90 minut wypracowaliśmy sobie właściwie tyle szans bramkowych, co przez niemal całą jesień – komentuje szkoleniowiec V-ligowca z Wilkowic, dziś osłabionego w poszczególnych boiskowych formacjach brakiem m.in. Richarda Zajaca, Dawida Kruczka i Dominika Kępysa.