Kolejny, pożyteczny sparing, który wykazał, że w każdym elemencie idziemy do przodu. Wynik konfrontacji z małopolskim czwartoligowcem jest powodem do zadowolenia. Ale też mieliśmy sporo fragmentów w grze, które wymagają dalszej pracy nad wyeliminowaniem błędów. Także tych indywidualnych, bowiem momentami było ich zbyt dużo. Zamykamy kolejny tydzień pracy. Od poniedziałku zaczynamy następny, w nim, w środę zmierzymy się z Sośnicą Gliwice - przyznał na łamach klubowej strony Dariusz Rucki, trener rezerw Rekordu. 

 

Młodzi "rekordziści" zanotowali początek meczu, godny pogratulowania. Dość wspomnieć, że bielszczanie potrzebowali raptem 35. minut, aby prowadzić... pięcioma bramkami. Wynik meczu otworzył testowany napastnik przez sztab szkoleniowy rezerw Rekordu, a następnie, o dwie bramki skompletowali: Michał Śliwka oraz Mikołaj Mojeszczyk, który wpierw popisał się przytomną dobitką po uderzeniu Kacpra Pawlusa, a następnie wykorzystał sytuację sam na sam. 

 

Ale Unia nie zamierzała poddać się bez walki, choć trzeba zaznaczyć, że i zachowanie "rekordzistów" w defensywie mogło być lepsze. W końcówce pierwszej połowy małopolski IV-ligowiec dwukrotnie pokarał rezerwy Rekordu za błędy w obronie i przewaga bielszczan nie była już tak imponująca. 

 

Po zmianie stron i - zapewne - celnych uwagach w przerwie trener D. Ruckiego młodzież Rekordu zagrała znacznie bardziej uważnie w obronie, lecz samo tempo meczu nie należało już do najbardziej spektakularnych. Szóste trafienie dla "rekordzistów" było autorstwa Mateusza Tekieliego, który świetnie przymierzył zza linii pola karnego. Wynik meczu na 6:3 ustaliła natomiast Unia.