Przeciwnik drużyny ze Strumienia dobrze prezentował się w dotychczasowych sparingach i w 7. konfrontacjach przegrał tylko raz. Do tego, że w meczach towarzyskich podopiecznych Szymona Stawowego pada wiele goli, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. I tym razem było podobnie. Optyczną przewagę od początku spotkania wypracowała sobie Wisła, a namacalnym potwierdzeniem tego stanu rzeczy był rzut karny z 12. minuty podyktowany za faul na Jakubie Puzoniu, a wykorzystany przez Marcina Urbańczyka. Przeciwnik nie stworzył sobie konkretnej sytuacji z akcji, niestety korzystał z naszych błędów. Z kolei w naszych poczynaniach brakowało dokładności, często wykonując „ostatnie” podanie zagrywaliśmy piłkę za słabo lub wkładaliśmy w nie zbyt dużo siły - powiedział o pierwszej połowie Stawowy, wskazując na Indywidualne pomyłki, które pozwoliły Granicy oddać skuteczne strzały na wagę prowadzenia 2:1.

 

 

Od początku drugiej połowy spotkania Wisła próbowała zaskoczyć rywala wysokim pressingiem. Udało się to już po 3. minutach - Bartosz Wojtków wykorzystał złe wyprowadzenie piłki Granicy, wyłuskał ją na 20. metrze i nie miał problemów z wyrównaniem stanu spotkania. Rywal szybko odpowiedział i strumienianie znowu musieli "gonić" wynik... - Po stracie gola zanotowaliśmy najlepsze 20. minut w meczu. Prowadziliśmy grę, kreowaliśmy sytuacje, utrzymywaliśmy się długo przy piłce. Szkoda strzału w słupek testowanego zawodnika... Potem znowu popełniliśmy błąd w kryciu podczas rzutu rożnego i straciliśmy gola na 2:4 - opisuje trener. Nadzieję na lepszy wynik dała bramka Urbańczyka, który ponownie skutecznie egzekwował „11” w 75. minucie. Z 20. metrów strzelał Wojtków, golkiper Granicy odbił piłkę, a próbujący dobijać Puzoń był ciągnięty za koszulkę w polu karnym. W końcówce spotkania zawodnicy z Ruptawy ustalili wynik meczu.

 

- W ofensywie nasza gra wyglądała bardzo dobrze, zakładaliśmy wysoki pressing i przynosiło to efekty. Martwić może to, że nieskutecznie broniliśmy w okolicach 20. metra od naszej bramki. Przeciwnik wykorzystał wszystkie nasze błędy, wszystkie jego próby z dystansu przynosiły gole. Bramka stracona po niewykorzystanej okazji przy stanie 2:3 podcięła nam skrzydła. Wszyscy zawodnicy dostali dziś szansę, ale w najbliższych sparingach zagra skład najbardziej zbliżony do optymalnego, o ile wszyscy zawodnicy będą do mojej dyspozycji. Mogę być zadowolony z tego sparingu, bo realizowaliśmy nakreślone założenia, ale błędy musimy przeanalizować i wyciągnąć z nich naukę na przyszłość - podsumował Szymon Stawowy.