Gdyby nie wiatr...
Liczący się w walce o czołowe lokaty Piotr Żyła to widok, za którym fani skoków narciarskich zdążyli dostatecznie długo zatęsknić. Dzisiejszy konkurs w Innsbrucku, zaliczany do klasyfikacji prestiżowego Turnieju Czterech Skoczni, o tych emocjach przypomniał.
Piotr Żyła od osiągnięcia w świetnym stylu podium dzisiejszego konkursu był zarazem blisko i... daleko. Na półmetku skoczek WSS Wisła w Wiśle zajmował 4. pozycję po zaliczeniu 131 metrów. Gdy finisz rywalizacji zwiastował nie lada emocje, karty zaczął rozdawać wiatr. „Wewiór” na warunki trafił wyjątkowo kiepskie, wylądował na punkcie oznaczającym 115 m i w klasyfikacji obsunął się na odległe w takich okolicznościach 14. miejsce.
„In plus” ocenić należy występ pozostałych beskidzkich skoczków. Aleksander Zniszczoł oddał równe skoki – 121 m i 120,5 m, kończąc konkurs na 24. miejscu. Paweł Wąsek zakwalifikował się do finału ze sporą dozą szczęścia, bo mimo raptem 108-metrowej długości. Poprawka to 121,5 m i 29. lokata w ostatecznym rozrachunku. Z grona biało-czerwonych punkty zgarnął dziś także Kamil Stoch, który wobec perturbacji Żyły okazał się najlepszym z Polaków. Odległości doświadczonego zawodnika to 121,5 m i znakomite 130 m, dzięki której to próbie awansował w drugiej serii znacząco – z 20. na 11. miejsce.
W Innsbrucku triumf święcił dziś niespodziewanie Austriak Jan Hoerl (134 m i 127,5 m). Cieszył się także 2. dziś Japończyk Ryoyu Kobayashi (128,5 m i 132 m), nowy lider „generalki” Turnieju Czterech Skoczni.