Od dwóch tygodni piłkarze z Radziechów znajdują się w rytmie meczowym znanym z boisk choćby zaplecza angielskiej elity. – Nie narzekamy z tego powodu i staramy się nie rozważać, co by było gdyby – mówi trener IV-ligowca Mariusz Kozieł.

GKS radziechowy wieprz Głównym celem postawionym przed zespołem z Radziechów na rundę wiosenną bieżącego sezonu jest walka o utrzymanie w stawce IV ligi śląskiej. Zanosi się na to, że aż do samego końca rozgrywek piłkarze GKS-u będą zmuszeni bronić się przed degradacją. Zadanie łatwe nie jest, pewnym utrudnieniem może być gra na dwóch frontach. Czy Puchar Polski, zważywszy na sytuację ligową, jest radziechowianom potrzebny? – Absolutnie się nad tym nie zastanawiam. Tak wyszło, bo pokonujemy kolejnych rywali pucharowych, nie narzekamy więc z tego powodu. Staramy się nie rozważać, co by było gdyby. To dla nas również przygoda i osiągnięcie, że zaszliśmy na taki etap – wyjaśnia Mariusz Kozieł, szkoleniowiec beskidzkiego IV-ligowca.

Wczoraj GKS pokonał Silesię Lubomia 5:3 w starciu I rundy Pucharu Polski na szczeblu Śląskiego Związku Piłki Nożnej. A już w sobotę przed ekipą z Radziechów arcyważne spotkanie derbowe z Czarnymi-Góralem Żywiec w lidze. Prestiżowa batalia to aktualnie punkt kluczowy trwającej walki o utrzymanie. – Zmiany w meczu pucharowym były podyktowane tym, żeby na ligowy mecz zachować siły, a jednocześnie nie stracić na jakości. Czujemy się, jakbyśmy grali w Championship. Środa – mecz, sobota – mecz. Żadnego z nich nie odpuszczamy. A do Lubomii warto było pojechać, choćby po to, aby zagrać na tak znakomitym boisku, jakie mają gospodarze tego spotkania – podsumowuje Kozieł.