Na inaugurację Drzewiarz nie zaimponował w ofensywie, ale już „w tyłach” spisał się bez zarzutu i wywiózł punkty z Żywca. W oczywisty sposób dziś gospodarze zamierzali ukontentować swoich sympatyków domowym zwycięstwem. Plan jednak się nie powiódł. – Tworzyliśmy dużo zamieszania, było mnóstwo piłek wrzucanych w pole karne przeciwnika, ale najbardziej brakowało nam tego ostatniego kluczowego podania – przyznaje na wstępie Konrad Kuder, grający trener Drzewiarza.

Jasieniczanie swoje szanse dziś mieli. Marek Sobik w pierwszej połowie kąśliwie uderzył w „krótki” róg, lecz bramkarz LKS-u futbolówkę sparował na rzut rożny. Ten sam zawodnik po zmianie stron uderzył nad poprzeczką w dogodnej sytuacji. Takowe mieli również Kuder po kornerze czy Szymon Królak w 86. minucie po zameldowaniu się na murawie, główkując obok celu...

Goście mogli równocześnie skarcić nieskutecznego Drzewiarza. Raz pojedynek z napastnikiem ekipy z Krzyżanowic wygrał Paweł Góra, zaś w samej końcówce kontra w przewadze liczebnej została w ostatnim momencie „skasowana”. – Szanujemy punkt, bo stare porzekadło mówi, że jeśli nie da się meczu wygrać, to trzeba zrobić wszystko, by go zremisować. Mogło być różnie, więc z pokorą dopisujemy kolejne „oczko” – dodaje trener Drzewiarza.