Drugi dzień Nowego Roku, to w dalszym ciągu znakomity okres do podsumowań minionych dwunastu miesięcy. Dziś chciałbym wziąć pod lupę roszady trenerskie w beskidzkich klubach. A takowych było sporo, wszak niektórzy działacze szkoleniowców zmieniają z taką częstotliwością, co największe gwiazdy futbolu fryzurę. 

arek oczko

Najwięcej zmian na stanowisku trenera pierwszej drużyny było rzecz jasna w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Choć oczywiście Wojciechowi Boreckiemu daleko do Józefa Wojciechowskiego, to w klubie spod Klimczoka "The Special One" mieliśmy kilku. Rok 2015 jako szkoleniowiec rozpoczynał Leszek Ojrzyński, który - powiedzmy sobie to szczerze - jak na warunki finansowe Podbeskidzia był najlepszą, z możliwych opcji. Trener z charakterem, charyzmą i bardzo solidnym warsztatem. W Bielsku-Białej został jednak zwolniony, bowiem... osiągnął zbyt dobry wynik. Skazywane przed sezonem na walkę o utrzymanie Podbeskidzie do ostatniego momentu "ocierało" się o pierwszą "ósemkę". A jak wiadomo - apetyt rośnie w miarę jedzenia. Toteż Ojrzyński dostał za zadanie zakwalifikowanie się do "mistrzowskiej" połowy. W innym przypadku może się pakować. Niestety... zespół wylądował w grupie spadkowej, a były szkoleniowiec Korony Kielce zamiast już szukać potencjalnych transferów do Bielsku, musiał na Allegro znaleźć dla siebie walizkę. Ojrzyńskiego z obowiązków zluzował Dariusz Kubicki. Kubicki, który do Podbeskidzia przychodził po raz drugi. I choć za pierwszym razem był przyjmowany z wielkimi nadziejami, tak już w maju z lekkimi obawami. I słusznie. Kubicki nie sprostał oczekiwaniom działaczy i we wrześniu został zastąpiony przez Roberta Podolińskiego. Były opiekun Cracovii póki co w Bielsku radzi sobie nie najgorzej, choć drużyna... zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. W przyszłość spoglądam jednak z optymizmem, jeżeli Podoliński na stanowisku pozostanie.

PODBESKIDZIE - LEGIA WARSZAWA

Jeżeli chcemy odnotować kolejną zmianę trenerską w Beskidach, to musimy cofnąć się o trzy poziomy rozgrywkowe niżej. Do LKS-u Czaniec. To właśnie tam po blisko trzyletniej pracy z klubem pożegnał się Mariusz Wójcik. Poszukiwania następcy trwały długo. W końcu zdecydowano się powierzyć obowiązki 20 maja Ryszardowi Kłuskowi. Renomowany w naszym regionie trener swoje rządy w Czańcu rozpoczął bardzo szybko. Latem stworzył on młodą, perspektywiczną drużynę. Ta na półmetku rozgrywek zajmuje 13 miejsce w ligowej tabeli. Mimo, że o utrzymanie będzie bardzo ciężko, to w Czańcu nie są tym faktem specjalnie poddenerwowani i już teraz budują drużynę z myślą o nowym sezonie, niewykluczone, że w IV lidze. Trener Kłusek? Zdecydowanie fachowiec przez duże "F". Nie wiadomo na jak długo zostanie jeszcze w Czańcu, ale dopóki będzie trenerem tego zespołu, dopóty sympatycy III ligowca o rozwój swojego ukochanego klubu mogę być spokojni.

W 2015 roku bez zmian nie obyło się również w Jasienicy. Tam były one jednak wynikiem wypłynięcia na szerokie wody przez Ireneusza Kościelniaka, który dostał ofertę bycia drugim trenerem w GKS-ie Katowice. Mającego występy w Ekstraklasie zawodnika na ławce trenerskiej w Drzewiarzu zastąpił Wojciech Jarosz. I już po kilku meczach wiadomo było, że wieloletni pracownik Podbeskidzia to strzał w "10". Jasieniczanie rundę jesienną tego sezonu zakończyli na miejscu 6. Kibice nie zapomną mu jednak przegranych wysoko derbów ze Spójną Landek. 

Największą niespodzianką była natomiast bezsprzecznie dymisja Mariusza Kozieła. Żywa legenda GKS-u Radziechowy-Wieprz końcem września zrezygnował z "trenerki" widząc, że w zespole widocznie coś się "zacięło". 30 września najwyżej postawiony klub z Żywiecczyzny podpisał umowę z nową firmą. Do Radziechów przyjechały Usługi Sprzątające "Maciej Mrowiec", które od razu zaprowadziły w klubie porządki. Efekt? Sześć zwycięstw w siedmiu meczach i siódme miejsce w tabeli. Jeżeli w przypadku Wojciecha Jarosza w Jasienica mówiliśmy o strzale w "dziesiątkę", to jakich słów powinno użyć się w przypadku klubu z Radziechów? Czyżby na Żywiecczyźnie panowała inna skala?

maciej_mrowiec

Czas na przyglądnięcie się roszadom w PROFI CREDIT Bielskiej Lidze Okręgowej. Tu na pierwszy rzut od razu lider - Beskid Skoczów. Latem Marcina Michalika zastąpił na ławce Mirosław Szymura, który w Skoczowie zrobił mistrza jesieni. Ni to zaskoczenie, ni niespodzianka. Zwycięzców się jednak nie sądzi, a nim póki co jest właśnie Szymura. W tym samym okresie do zmian doszło również w Kobiernicach. Tam po przejęciu sterów przez Zbigniewa Skórzaka już niestety tak kolorowo nie było. Soła na półmetku plasuje się na ostatnim miejscu. Gra tego zespołu w żadnym stopniu jednak nie odzwierciedla pozycji w tabeli. Również w lipcu nowym trenerem cieszyli się w Żywcu. Po latach do Górala wrócił wieloletni kapitan zespołu - Krzysztof Bąk, który z Górala jesienią wycisnął to co najlepsze - charakter, determinację i ambicję. Naprawdę z podziwem oglądałem grę żywczan, którzy niejednokrotnie w końcówce spotkania przechylali szalę zwycięstwa na swoją stronę. Ze smutkiem przyjęto natomiast rezygnację Marcina Bednarka w Pruchnej. Jego następca - Arkadiusz Wrzesiński - swojemu starszemu koledze nie odstępuje jednak ani na krok. Udowodnił to w minionej rundzie, po której drużyna plasuje się na miejscu szóstym. Metal-Skałka Żabnica? Tam również nowy trener. Zdzisława Kupczaka zastąpił Adam Śliwa, którego syn występuje od dawna w tym zespole. Tu zmianę szkoleniowca ciężko jednak oceniać. Skałka to od lat ligowy "średniak". Więc nowy trener po prostu podtrzymuje tradycje. Podobnie jak i w Cięcinie, gdzie po przejęciu zespołu przez Seweryna Kośca latem aspiracje klubu o wiele się nie zmieniły. W dalszym ciągu jest to zaledwie walka o utrzymanie.

Na sam koniec beskidzka "śmietanka" - a więc Maksymiliana Cisiec. Tam w roku ubiegłym było szkoleniowców aż czterech. Wpierw był Krzysztof Bąk, który przez półtora roku piastował funkcję szkoleniowca Maksymiliana. Został on jednak wylany, zwolniony. Jednak jeszcze przed zakończeniem sezonu klub rozstał się z nim za porozumieniem stron. Na ławce trenerskiej następnie zasiadł Mariusz Midor, który pracował tam tyle miesięcy, ile razy odebrał telefon od dziennikarzy - trzy. Wobec słabej postawy drużyny w lidze postanowiono zatrudnić się doświadczonego Zdzisława Kupczaka, khry jednak - powiedzmy sobie to szczerze i otwarcie - okazał się nietrafionym wyborem. Nie pasował on po prostu do koncepcji Maksymiliana. Toteż 3 listopada nowym trenerem został Szymon Stawowy i swoją posadę utrzymuję do dnia dzisiejszego. 

Zmian więc w Beskidach było sporo. Większość z nich okazała się bardzo dobrymi posunięciami, reszta - kompletnymi pomyłkami. Za to jednak kochamy futbol, a trenerzy za to kochają swój fach. Raz się jest bowiem na wozie, a drugim razem pod nim. 

Arkadiusz Oczko SportoweBeskidy.pl