Nie ma co ukrywać, końcowy rezultat 2:2 z I-ligowym GKS-em Katowice może wzbudzać optymizm w szeregach III-ligowego Rekordu, mimo iż “straszy się”, że biało-zieloni bez Szczepana Muchy Marcina Wróbla to nie będzie zespół, który może powalczyć o mistrzostwo w III lidze. W sobotnim sparingu trener Dariusz Mrózek testował 5 zawodników. 

 

 

Co do samych wydarzeń boiskowych, pierwsze trzy kwadranse toczyły się w bardzo dobrym, piłkarskim tempie. Już w 10. minucie byliśmy świadkami pierwszej bramki, gdy Jakub Arak wykorzystał składną akcję swojej drużyny. Na odpowiedź bielszczan jednak nie trzeba było długo czekać. 180 sekund później Filip Waluś z zimną krwią wykorzystał błąd defensywy “Gieksy”. Na tym jednak nie było koniec jeśli chodzi o bramkowe łupy. W 42. minucie “rekordziści” objęli prowadzenie, gdy Daniel Świderski golem spuentował kontratak Rekordu. Tym razem to I-ligowiec przytomnie zareagował. Tuż przed przerwą Adrian Błąd celnie przymierzył z okolic 20. metra. 

 

Intensywność w zdobywaniu bramek po zmianie stron zmalała do zera. Obie ekipy przeprowadziły zmiany w swoich szeregach i ciężko określić czy to miało jakiś wpływ na jakość widowiska, jednak faktem jest, iż zarówno Rekord, jak i “Gieksa” zagrały znacznie uważniej w defensywie. Za ten czynnik szczególnie należy pochwalić bielszczan, gdyż to I-ligowiec posiadał przewagę optyczną i nie potrafił przebić się przez linię obrony Rekordu.