
I zwycięstwo, i awans
Na stadionie w Zebrzydowicach doszło do „sąsiedzkiego” pojedynku. Miejscowa Spójnia podejmowała Sołę Rajcza, a przed spotkaniem obie drużyny w tabeli dzielił zaledwie punkt.
Kibice zgromadzeni na stadionie byli świadkami dobrego meczu, a i zawodnicy gospodarzy dali swoim fanom powody do radości. Na premierowego gola trzeba było czekać niecały kwadrans. Po składnej akcji całego zespołu Kamil Wójcikowski obsłużył znakomitym prostopadłym podaniem Szymona Palucha. Napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Andrzejem Nowakowskim i pewnym strzałem nie dał szans golkiperowi gości na interwencję. Spójnia przeważała, miała więcej z gry i lepiej operowała piłką. Widząc to zawodnicy Jarosława Grygnego musieli znaleźć inny sposób na przeciwstawienie się. Receptą na wyrównanie miało być szybkie wznawianie gry przez Nowakowskiego, z pominięciem drugiej linii i wykorzystanie szybkości zawodników z ofensywnego tercetu Soły. Niestety, żadnej z wypracowanych okazji nie udało się gościom sfinalizować.
Po zmianie stron do ataków przystąpili zawodnicy Grzegorza Łukasika. Na początku sytuacje marnowali jednak Piotr Pastuszak, Wójcikowski i Grzegorz Kopiec. Mecz toczył się według scenariusza z wcześniejszej połowy - to gospodarze prowadzili grę, a goście konsekwentnie swój realizowali plan dążąc do wyrównania. Bramka, która przesądziła o wyniku spotkania padła dopiero w doliczonym czasie gry, ale warto było na nią czekać. Jeśli o jakimś golu można powiedzieć „stadiony świata” to właśnie o tym, który zdobył Tomasz Cedro. Zawodnik Spójni podwyższył na 2:0 strzelając w samo okienko bramki z odległości 18. metrów. Dzięki zwycięstwu drużyna z Zebrzydowic plasuje się na 5. pozycji w tabeli.
– Mecz zakończył się naszym bezdyskusyjnym zwycięstwem. Piłkarskie argumenty były po naszej stronie. Nie znaczy to, że goście zagrali słabo, bo także miel swój sposób na wygranie tego meczu. Najważniejsze, że to my zagraliśmy bardzo dobrze i jestem zadowolony ze swoich zawodników – podsumował szkoleniowiec Spójni.