Nie sposób nie odnotować jednak, że otwarcie meczu było z punktu widzenia przyjezdnych bardzo nerwowe. Korzystając z atutu zagrywki siatkarze z Białegostoku szybko zbudowali przewagę 6:1. Trener Harry Brokking wezwał swoich podopiecznych na krótką rozmowę, co też podziałało wybornie. O przełamanie serii rywali zadbał w ataku i serwisie Oleg Krikun, a zanim drużyny osiągnęły dwucyfrowy pułap punktów BBTS nie tylko dystans odrobił, ale i wyszedł na prowadzenie. To urosło niebawem do stanu 13:8, gdy Bartosz Cedzyński zanotował efektowny blok. Ciekawie zrobiło się, kiedy siatkarze BAS-u wyrównali na 14:14, jednak na więcej stać ich nie było. W końcówce pod dyktando bielszczan ostatni atak na 25:21 wykonał Viacheslav Tarasov.

Drugą odsłonę to BBTS rozpoczął z wysokiego „C”. Po błędzie w ataku Jana Lesiuka zapas gości był już całkiem solidny przy stanie 12:5. Mniej więcej w połowie seta beniaminek zaliczył najlepszy okres gry, odrabiając sporą część strat (16:14 dla BBTS). Finisz był toteż bardzo zacięty, obie ekipy popełniały błędy, ale najważniejsze zbicie Tomasza Piotrowskiego przyniosło „oczko” numer 25.

Od kolejnej partii szkoleniowiec bielskiej drużyny desygnował na parkiet Kacpra Popika w roli rozgrywającego i Pawła Gryca jako atakującego. Roszady jakości nie obniżyły, co więcej to właśnie przy zagrywce tego drugiego BBTS „odjechał” miejscowym na 7:5. Gra „punkt za punkt” trwała do stanu 15:14 dla bielszczan, wtedy to atak Piotrowskiego i blok Bartłomieja Oniszka przyczyniły się do przewagi przyjezdnych, której już nie oddali. Gryc postawił kropkę nad „i” dla wygranej I-ligowca z Bielska-Białej 3:0.

BAS Białystok – BBTS Bielsko-Biała 0:3 (21:25, 23:25, 21:25)

BBTS:
Hunek, Krikun, Macionczyk, Piotrowski, Tarasov, Cedzyński, Jaglarski (libero) oraz Marek (libero), Popik, Oniszk, Gryc, Siek, Vicentin
Trener: Brokking