- Są takie mecze, w których dopóki nie strzelisz pierwszej bramki, to jest ciężko. Nam nie udało się tego zrealizować przez całe 90. minut, choć sytuacji było sporo - przyznał niepocieszony po meczu trener GKS-u, Sebastian Gruszfeld. 

 

W premierowej odsłonie zespół z Radziechów był stroną wyraźnie przeważającą, odważnie grającą w ofensywie. Udokumentować to w rezultacie mógł Patryk Kłyszyński w 15. minucie, jednak piłka po jego uderzeniu zatrzymała się na poprzeczce. Następnie dwie okazje odnotował Kacper Marian, a w samej końcówce szczęścia zabrakło Mateuszowi Janikowi. Po stronie Skałki jedyną próbę odnotował Dominik Natanek, który został zablokowany przez defensora GKS-u. 

 

Po zmianie stron frustracja w poczynaniach ekipy z Radziechów była coraz bardziej widoczna. Miało to swoje konsekwencje w tym, że rywal coraz odważniej czuł się na boisku. Znów jednak GKS mógł pokusić się o trafienie. Kacper Mazur po strzale z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. W samej końcówce niewykorzystane okazje mogły się zemścić na gospodarzach, jednak Dariusz Sierota w sytuacji sam na sam próbował dogrywać, co okazało się być złą decyzją i ostatecznie bramek kibice nie ujrzeli w tej konfrontacji. 

 

- Mecz walki. Na pewno w pierwszej połowie GKS miał przewagę, jednak po przerwie staraliśmy się dochodzić do głosu i przy odrobinie więcej szczęścia mogliśmy się pokusić nie o niespodziankę, a o sensację w postaci wygranej - nadmienia z kolei Natanek.