Jak nie było, tak nie ma
Historyczne zwycięstwo Spójni Landek? Przyjdzie na nie jeszcze poczekać. Beskidzki czwartoligowiec i tym razem obszedł się smakiem.
Do meczu z Górnikiem Pszów goście przystąpili przetrzebieni kadrowo. Trener Sławomir Białek nie mógł skorzystać z Radosława Folka (względy osobiste), kontuzjowanych – Artura Wilczka, Macieja Genca i Przemysława Szczyrbowskiego oraz chorego Dominika Hałata. Niemniej wydawało się, że Spójnię stać będzie na nawiązanie walki, a może punktowy łup. Faktem stało się tylko to pierwsze...
Przyjezdni, którzy od startu sezonu zdobyli ledwie dwa „oczka”, już w 5. minucie mogli dokonać otwarcia wyniku, ale strzał Andrzeja Górniaka zablokowali defensorzy Górnika. Goście grali spokojnie i z rzadka dopuszczali rywali w obręb własnego pola karnego. W 28. minucie błąd przytrafił się jednak Krzysztofowi Kani, który nie zdołał przeciąć prostopadłego podania. A takiej okazji nie zaprzepaścił Artur Sobala. Beniaminek z Landeka niebawem mógł wyrównać, ale w dogodnej pozycji lepszy od Macieja Jędrzejki był golkiper pszowian. Krótko po przerwie sytuacja Spójni stała się bardzo trudna. W 54. minucie sędzia nie zauważył zagrania ręką jednego z zawodników Górnika w obrębie „16”. Przyjezdni sytuację rozpamiętywali, a gospodarze... strzelili gola. Tym razem Rafał Jacak nie zatrzymał uderzenia głową Marcina Staszewskiego, po dobrze wykonanym przez pszowian kornerze. Gdy w 68. minucie bramkarz Spójni po raz trzeci wyjął futbolówkę z siatki stało się oczywiste, że punkty zostaną w Pszowie. Wprawdzie ekipie z Landeka nie można odmówić zaangażowania i ambicji, ale nie da się wygrywać meczów, kiedy marnuje się kolejne „setki”. Znakomite szanse bramkowe miał Adrian Szwarc, ale i on nie zachował pod bramką rywali „chłodnej głowy”. Trafienie Górniaka było już wyłącznie tym na otarcie łez.
– Nie będę się powtarzał, bo kto widział mecz, ten wie, że nie byliśmy zespołem gorszym, a wynik nie oddaje przebiegu spotkania. Powstrzymam się od komentarza, bo malkontenci znów powiedzą swoje, choć niech lepiej zobaczą, jak wyglądają mecze z naszym udziałem – stanowczo podkreśla szkoleniowiec beskidzkiego czwartoligowca, niezmiennie zamykającego stawkę IV ligi śląskiej, grupy 2.
Górnik Pszów – Spójnia Landek 3:1 (1:0) 1:0 Sobala (28') 2:0 Staszewski (55') 3:0 Krótki (68') 3:1 Górniak (90+1')
Spójnia: Jacak – Jodłowiec, Szczepanik (62' Tomala), Kania, Lech, Kubica, Stawicki (76' Makowski), Kępka (65' A.Szwarc), Gomółka, Górniak, Jędrzejko Trener: Białek