- Ciężko mi cokolwiek powiedzieć po tym meczu. Rozdajemy punkty na lewo i prawo. Zatrważające jest, jak nie wiele trzeba, aby z nami wygrać. Nie radzimy sobie najlepiej w ataku pozycyjnym i to jest element nad którym musimy pracować - mówi Jakub Kubica, trener Rotuza. 

 

Stonowane były pierwsze minuty meczu. Obie ekipy nawzajem badały swój potencjał, lecz z czasem zarówno Soła, jak i Rotuz poczuły, że mogą pokusić się o trafienie. Po stronie Rotuza w premierowej odsłonie spotkania klarownej okazji nie wykorzystał Rafał Adamczyk, natomiast kobierniczan zatrzymał golkiper drużyny z Bronowa, Miłosz Miłkowski. W końcu jednak widzowie meczu doczekali się trafienia. W 36. minucie Soła objęła prowadzenie, po tym jak Michał Brańka przytomnie odnalazł się w podbramkowym chaosie po rzucie rożnym. 

 

Ekipa z Bronowa miała kilka dobrych prób po przerwie, aby doprowadzić do remisu. Szczęścia szukali m.in. Adrian Szczelina czy Daniel Feruga - bezskutecznie. Niemniej, najlepszą okazję w 60. minucie miał Dawid Pisarek, który nie wykorzystał rzutu karnego po faulu na Konradzie Dzida - jego intencje "wyczuł" Jakub Jończy, który był jednym z bohaterów tego spotkania. Ostatecznie wynik 1:0 utrzymał się do ostatniego gwizdka arbitra, choć Soła również miała swoje szanse, aby pokusić się o bardziej okazałe zwycięstwo, lecz ponownie na przeszkodzie stanął Miłkowski.