Po dwóch wygranych z rzędu Rekordu przyszedł czas na remis, który z pewnością nie satysfakcjonuje żadnej ze stron. W 14. minucie wynik spotkania otworzył Ihor Karpenko, który głową zamknął dośrodkowanie od Przemysława Szkatuły. Było to tym samym jedyne trafienie w tej części meczu, która nie była spektaklem na miarę Hamleta... 

 

Znacznie więcej działo się po zmianie stron. W 52. minucie do remisu doprowadził Tomasz Nowak, który wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Filipie Walusiu. Radość "rekordzistów" nie trwała długo, bo raptem 120 sekund. Kacper Kasprzak zagrał wprost pod nogi rywala. Jakub Kuczera z zimną krwią wykorzystał ten błąd młodości, jak to się zwykło mawiać. 

 

W 75. minucie Kamil Żołna został trafiony łokciem w twarz przez Karpenkę. W efekcie tego starcia z ust kapitana "rekordzistów" polała się krew, a także zostały wybite trzy jego zęby. Sędzia niczym ślepiec, albo jakby to ujął ktoś złośliwy - "Pan Hilary", nie zauważył w tym starciu niczego złego i był głuchy na oczywiste pretensje zawodników Rekordu. Boiskowa złość bielszczan została jednak zamieniona na trafienie na wagę punktu. Marcin Wróbel spuentował dogranie od Nowaka celną "główką".