
Jaka inauguracja, taka liga? Oby!
Pierwsze w sezonie mecze skoczowskiej A-klasy nie zawiodły oczekiwań. Na wszystkich boiskach padły gole, a tylko ekipa z Kończyc Małych spośród ligowców nie otworzyła w weekend bramkowego konta.
Lider nie z przypadku
Po wyeliminowaniu Wisły Strumień w Pucharze Polski za przysłowiowym ciosem poszli piłkarze Błękitnych Pierściec. Na inaugurację ligi gościli na terenie Olzy Pogwizdów, gdzie pokazali dobrą formę, którą zapoczątkowało de facto przedsezonowe zwycięstwo 2:0 nad Granicą Ruptawa. – Początek mamy solidny, ale nie popadamy w euforię. Najbardziej cieszy, że pojawia się zalążek drużyny, która chce trenować. Powróciło do Pierśćca trochę chłopaków, którzy kiedyś tu grali. Sam podjąłem się wyzwania i dbamy wspólnie o to, aby atmosfera była jak najlepsza – opowiada Piotr Puda, który latem przejął obowiązki szkoleniowca Błękitnych.
8:2 to wynik, jaki pierwszy a-klasowy lider „wykręcił” tymczasem w sobotniej konfrontacji. – Zaczęliśmy mecz nieco wystraszeni, ale w końcu jakość piłkarska była po naszej stronie – zaznacza trener gości, którym wyjazdowe starcie „ustawił” Adrian Szołdra, między 26. a 32. minutą gry fetujący spektakularnego hat-tricka. I choć Olza odrabiała straty na 1:3 i 2:4, to finalnie została całkowicie rozbita. Szołdra spotkanie zwieńczył z 4 trafieniami, wyróżnił się też „dwupakiem” Przemysław Szczyrbowski. – Dominowaliśmy po przerwie, mieliśmy jeszcze sporo klarownych okazji – dodaje Puda.
Po wicemistrzu ani śladu
W Brennej kibice tamtejszego Beskidu mieli powody do radości. Do pauzy nic nie wskazywało, że podopieczni Przemysława Meissnera rozgromią ekipę z Pruchnej. Wicemistrzowi z poprzedniego sezonu „odjechali” po drugim golu Arkadiusza Tarasewicza na wagę prowadzenia 2:1. – Wygrana Beskidu nie jest dla mnie specjalnym zaskoczeniem. Po nieudanych barażach o „okręgówkę” zespół z Pruchnej sporo ważnych zawodników opuściło. Skład został odmłodzony, co może zwiastować pewne kłopoty w lidze – komentuje nasz rozmówca.
To był hit
– Słusznie mecz Strażaka z Błyskawicą określano tym na szczycie ligi. Z mojej perspektywy, a więc byłego piłkarza drużyny z Kończyc Wielkich, zwycięstwo gości 3:2 to satysfakcjonujący wynik. Wywalczony po ciężkim boju, w doliczonym czasie, mimo ubytków personalnych z okresu letniego – relacjonuje szkoleniowiec Błękitnych.
Gospodarze owej potyczki do pauzy prowadzili po golu Pawła Leśniewicza, dali się zaskoczyć podwójnie tuż przed upływem godziny, następnie wyrównał Bartłomiej Gruszczyński w minucie 73., lecz ostatnie słowo – gdy Strażak kończył mecz w „10” – należało do Mateusza Brychcego.
Reaktywacja Cukrownika, błysk Iskry
Z beniaminek w Chybiu poległ w sobotę Orzeł Zabłocie, choć to właśnie goście pierwsi zdobyli bramkę. – Cukrownik to ciekawa drużyna. W ogóle tworzy się tam fajny projekt, od razu zgłoszono „dwójkę”, co jest świadectwem powrotu na właściwe tory. Przewiduję regularne urywanie punktów teoretycznie mocniejszym przeciwnikom – nadmienia Piotr Puda.
W niedzielę przyglądał się poczynaniom piłkarzy z Iskrzyczyna i Kończyc Małych. Wynik? 5:0 na rzecz tych pierwszych, choć... – Zupełnie nie było tak, że gospodarze niepodzielnie dominowali. Po błędzie bramkarza LKS-u padł do szatni gol otwierający wynik, później doszedł do tego kontrowersyjny rzut karny. Aż trudno uwierzyć, że goście wcale Iskrze nie ustępowali – podsumowuje trener lidera.
Wyniki 1. kolejki:
LKS Goleszów – Victoria Hażlach 2:2 (1:0)
Beskid Brenna – LKS '99 Pruchna 5:1 (1:1)
Zryw Bąków – LKS Rudnik 1:2 (1:0)
Strażak Dębowiec – Błyskawica Kończyce Wielkie 2:3 (1:0)
Cukrownik Chybie – Orzeł Zabłocie 2:1 (1:1)
Olza Pogwizdów – Błękitni Pierściec 2:8 (1:3)
Iskra Iskrzyczyn – LKS Kończyce Małe 5:0 (1:0)
TABELA/TERMINARZ