
Jeden, ale za to jaki
Bez fajerwerków, lecz ze zwycięskim efektem – taką inaugurację zanotował dankowicki Pasjonat.
Do meczu z ekipą z Bojszów gospodarze przystąpili z animuszem i już po kilku minutach mogli prowadzić. Wyborne okazje ku temu zaprzepaścił Jakub Ogiegło – raz mierząc obok celu, raz przegrywając starcie z bramkarzem GTS-u. Napastnik Pasjonata w tej odsłonie sytuację miał jeszcze jedną po podaniu Wojciecha Sadloka, ale efekt był bliźniaczy. Inna sprawa, że i Dominik Kraus po dwakroć stawał na wysokości zadania. A poza tym? – Było dużo walki, niedokładności po obu stronach i przerw spowodowanych faulami – opowiada Artur Bieroński, szkoleniowiec dankowiczan.
Losy punktów rozstrzygnęły się przy stosunkowo wyrównanej walce w rewanżowej połowie. W 69. minucie Michał Sewera uderzył w słupek z dogodnej pozycji, z kolei próba Adriana Szarego minęła „świątynię” bojszowian. Trafienia aktywniejsi w ofensywie piłkarze Pasjonata jednak się doczekali. W 80. minucie na strzał z rzutu wolnego mimo około 40-metrowej odległości zdecydował się Bartłomiej Gołąb, a ku zdumieniu gości fenomenalnie „bita” futbolówka ugrzęzła w siatce.
Skromne 1:0 ustalone w niecodziennych okolicznościach dankowiczanie zdołali dowieźć do ostatniego tego dnia gwizdka sędziego. – Inauguracja łatwa nie była, ale zrobiliśmy w niej swoje. Wygraliśmy i z tego jesteśmy zadowoleni – zauważa Bieroński.