
Potknięcie na ostatniej prostej
Awansem rozegrany został dziś mecz w Pogórzu, po którym na szczyt tabeli "okręgówki" wskoczyć chciał dotychczasowy wicelider z Hażlacha.
Rozstrzygnięcie, jakie zapadło w środowy wieczór w Pogórzu, z największą satysfakcją przyjęto w... Istebnej. Victoria, ponosząc dopiero 3. porażkę w sezonie, nie zdołała lidera przeskoczyć w tabeli, a że liga ma się ku końcowi, to niniejszy stan rzeczy może zostać zachowany. – Od początku mówiłem, że o awans będzie ciężko. I to się potwierdza. Wiadomo, że apetyt rośnie, ale widać wyraźnie, że mocy przerobowych trochę nam jednak brakuje – mówi Jakub Mrozik, szkoleniowiec przyjezdnych.
Mecz w Pogórzu rozpoczął się od wstrząsu, jakim śmiało określić można zdobytą przez gospodarzy zaliczkę. W 4. minucie przeprowadzili cierpliwie akcję, w której uczestniczyli podający z lewego skrzydła Piotr Ćwielong, dobrze wychodzący na pozycję Łukasz Macura i domykający całość z bliska Krystian Strach. Faworyt odpowiedział w 35. minucie. Po rzucie z autu sfaulowany w „16” został Szymon Lizak, a pewnie z 11. metrów uderzył myląc golkipera LKS-u Kacper Brachaczek.
Wyłącznie ekipa z Pogórza trafiała do siatki po powrocie drużyn z szatni. W obu przypadkach były to rzuty karne egzekwowane przez Ćwielonga – raz po przewinieniu Szymona Wawrzyczka w 65. minucie, raz wobec faulu Dominika Tomicy w 88. minucie, gdy Victoria pozbawiona została złudzeń na korzystne dziś dla siebie rozstrzygnięcie. Wcześniej mogli mieć do siebie pretensje, bo kilka niezłych okazji strzeleckich zaprzepaścili. Tomica uderzył w słupek, próby Dawida Okraski nie miały wystarczającej precyzji, z bliskiej odległości pudłowali także Kamil Szajter i Wojciech Grygierek. Ale w ciekawym meczu szanse w drugiej jego połowie mieli też pogórzanie. Kamil Kacprzykowski przegrał pojedynek z Wawrzyczkiem, zaś Strach nie trafił w światło bramki.
– To niespodzianka patrząc w tabelę, ale trzeba pamiętać, że mamy naprawdę niezłą rundę, a u siebie ani razu nie przegraliśmy. Prezentujemy swój styl przeciwko każdemu rywalowi i przynosi to pozytywne efekty – mówi Łukasz Hanzel, szkoleniowiec zespołu z Pogórza.