Jeden Krikun to za mało. Plus Liga już nieosiągalna?
Myśląc o skutecznej walce o Plus Ligę siatkarze BBTS-u nie mogli pozwolić sobie dziś na domową porażkę z rywalem z Lublina, który kilka dni temu triumfował wyraźnie na otwarcie serii.
Ranga być może nieco poczynania gospodarzy sparaliżowała, bo do połowy seta nijak nie potrafili znaleźć właściwego dla siebie rytmu gry. Przy skutecznej postawie Szymona Romacia w zagrywce i ataku lublinianie zbudowali przewagę 9:5, by wkrótce wobec błędów BBTS-u odskoczyć na 13:7. Ciężar na swoje barki wziął wówczas Oleg Krikun, raz po raz potężnie zagrywający i pewnie zbijający. Tak to bielski zespół odrobił dystans w całości, by triumfować 25:22 po asie serwisowym... Krikuna.
Przejęcie inicjatywy przez podopiecznych Harry Brokkinga miało swą wartość, bo w drugiej odsłonie BBTS przy niezmiennie świetnej grze Krikuna, w połączeniu z niefrasobliwością akcji siatkarzy LUK Politechniki, dysponował zapasem 11:7, a w końcówce seta nawet 21:15. Nie wszystko jednak przebiegło z perspektywy bielszczan gładko. Przyjezdni "włączyli" zagrywkę, tym elementem punktowali Konrad Stajer i Jakub Wachnik, wyraźnie też zadyszkę złapała podstawowa "armata" BBTS-u, a szkoleniowiec gospodarzy wykorzystał limit czasów. Ekipa z Lublina była o krok od wyrwania partii, ale jej finiszem okazały się pomyłki Wachnika w ataku - o tyle kosztowne, że odnotowane pod rząd i prowadzące do wyniku 30:28 mimo weryfikacji dokonywanych na prośbę trenera Dariusza Daszkiewicza i arbitra meczu.
Choć najlepszy zespół rundy zasadniczej w zaciętej końcówce poległ, to jednak znacząco poprawił grę. I w secie numer 3 tego w pełni dowiódł. Mający w dorobku aż 25 "oczek" Krikun nie był tak widoczny, koledzy nieszczególnie go wspierali, za to po przeciwnej stronie rezerwowi Wachnik i Jakub Ziobrowski odpłacali się trenerowi za zaufanie. Kontry drugiego z wymienionych przyczyniły się do "odjazdu" punktowego LUK Politechniki na 13:7, po błędzie w ataku Tomasza Piotrowskiego dystans urósł na 18:10, a obie drużyny mogły śmiało myśleć o dalszej rywalizacji.
Przerwa na postawę ekipy spod Klimczoka nie podziałała niestety szczególnie ożywczo. Kiedy przyjmujących BBTS-u "pocelował" Grzegorz Pająk goście odskoczyli błyskawicznie na 5:1, kontynuując znakomitą serię. Gdy tym samym odpłacił się Bartosz Cedzyński szkoleniowiec akademików zażądał przerwy przy remisie 8:8. Po niej na parkiecie jego podopieczni rządzili - ważne punkty zdobywał Paweł Rusin, wtórował mu Ziobrowski, z kolei w ofensywie BBTS-u całkowicie osamotniony był Krikun. Na dodatek finisz bielszczanie okrasili zepsutymi zagrywkami Sergija Kapelusa, Pawła Gryca i Cedzyńskiego, kiedy usiłowali dogonić przeciwnika.
Tie-break, którego rozbici w poprzednich partiach miejscowi nie uniknęli, był dla nich niejako batalią o wszystko. Ta rozpoczęła się pomyślnie dla... konkurenta. "Czapa" Wojciecha Sobali na Michale Makowskim zmusiła trenera Brokkinga do zaproszenia zespołu do siebie, a rezultat 5:2 na rzecz gości nic dobrego nie wróżył. Co więcej, na dobre rozkręcił się w ataku Ziobrowski, który poprowadził lublinian do arcyważnej wygranej. Na uwagę zasługuje, że przegrywając 9:14 BBTS mógł ni stąd, ni zowąd wyrównać, ale przy obronie kolejnego z meczboli na blok nadział się... Krikun, który w niedzielę "oczek" uzbierał aż 42.
I co najistotniejsze - następna porażka równoznaczna będzie z zakończeniem marzeń BBTS-u o upragnionym awansie do siatkarskiej elity...
BBTS Bielsko-Biała - LUK Politechnika Lublin 2:3 (25:22, 30:28, 15:25, 20:25, 13:15)
BBTS: Macionczyk, Siek, Krikun, Makowski, Cedzyński, Piotrowski, Marek (libero) oraz Jaglarski (libero), Gryc, Hunek, Kapelus, Oniszk, Czetowicz
Trener: Brokking