Nie minęła jeszcze jedna piąta część sezonu, rozgrywki ekstraklasy są na razie – nie czarujmy się – co najwyżej w przedbiegach. I wiele, wiele punktów jest do zdobycia, zanim będzie można rozdawać jakiekolwiek karty. Te dla „Górali” w Bielsku-Białej niektórzy już najwyraźniej przydzielili. Pojawiły się pierwsze głosy i to nie tylko wśród kibiców że Podbeskidzie kroczy zdecydowanie do pucharów! Fakt, piąte miejsce w stawce, to już blisko wymarzonego „placu” i Europy...

MN felieton Tylko na krótko Podbeskidzie było w przeszłości tak wysoko w tabeli ekstraklasy. Optymizm zatem jest jak najbardziej uzasadniony. Natomiast zbyt wcześnie na szumne i jednoznaczne wypowiedzi. Popatrzmy obiektywnie. Podbeskidzie przegrało na wstępie sezonu z Pogonią i Lechią. W tym pierwszym meczu bielszczanie gorsi nie byli, w drugim zagrali typowo dla siebie – jedną połowę spotkania zupełnie przespali, ale później grając w osłabieniu mocnej Lechii nie ustępowali. Wątpliwości nie było w starciu z Ruchem – tu bezapelacyjny triumf Podbeskidzia. Ale już potyczki z Zawiszą i Cracovią mogły skończyć się dla „Górali” najzwyczajniej źle. O sukcesach wyjazdowych – z rywalami jak widać po tabeli wątpliwej na dziś klasy piłkarskiej – zadecydowały „momenty”. Indolencja strzelecka Porcellisa w Bydgoszczy (lub jak kto woli „dzień konia” Michala Peskovicia do sytuacji ze straconą bramką), Anton Sloboda motający się z piłką wzdłuż linii bramkowej... Zbyt wiele jest dziś na naszych boiskach przypadku (szczęścia?), by cokolwiek przesądzać.

Do pucharów europejskich, o których w Bielsku-Białej gdzieś tam się przebąkuje nie jest póki co ani bliżej, ani dalej. Samolot w tym kierunku wciąż jest na pasie startowym... Na razie przybywa w nim pasażerów. Wczoraj wsiadł do niego Pavol Stano, dzięki czemu w Podbeskidziu w nieskończoność bije licznik zawodników sprowadzonych tego lata. Sam transfer tego zawodnika? Nie jestem przekonany o jego celowości.

Pamiętam, jak w październiku 2012 roku do klubu sprowadzono Dariusza Pietrasiaka, również po rozbracie z piłką. Minęło trochę czasu zanim obrońca przestał kopać się po czole i stał się dla Podbeskidzia wzmocnieniem. Ze Stano, notabene kolejnym piłkarzem z kieleckiego zaciągu, jest jednak trochę inaczej. Czas na korzyść wcale tutaj nie działa. Nawet, jeśli prezes Podbeskidzia mówi, żeby w metryczkę nie zaglądać, to jednak tego nijak pominąć się nie da. We wrześniu tego roku Stano skończy... 37 lat! Do spółki z „Pietrasem” i Bartkiem Koniecznym daje to łącznie – uwaga – 104 lata w środku defensywy. Nie ma w tym transferze logiki. O wielu poprzednich tego lata „niewypałach” nie ma się już co rozwodzić. A kadra „Górali” to już blisko 30 „głów”...

Czy Podbeskidzie ma najlepszą drużynę w historii? W istocie tak może się okazać, ale na finiszu sezonu. Dopiero wtedy. Nie chciałbym słyszeć po niedzielnym meczu z Legią, że szykujemy się w Bielsku-Białej do walki o... Ligę Mistrzów. A w razie rozstrzygnięcia niekorzystnego pozostaje przecież Liga Europy. Jeszcze nie czas na odlot.

Marcin Nikiel Redaktor Naczelny Portalu SportoweBeskidy.pl