Piłkarską wiosnę Spójnia Landek rozpocząć miała od wygranej i marszu w górę tabeli. Rzeczywistość okazała się jednak dla beniaminka IV ligi bolesna. Wciąż zero widnieje na koncie outsidera w rubryce „zwycięstwa”.

spójnia landek 2013/2014 Mecz z AKS-em Mikołów miał przynieść w Landeku nadzieję na lepszą wiosnę i przełamanie fatalnej serii spotkań bez wygranej. Do przerwy Spójnia zmierzała w dobrym kierunku. Wprawdzie prowadzenie objęli goście, ale szybko miejscowi wyrównali. Po 15-minutowej przerwie plan beniaminka legł w gruzach... – Druga połowa to koszmar w naszym wykonaniu, Po golu na 2:1 dla mikołowian skrzydła zostały zupełnie podcięte. Popełniliśmy za dużo błędów własnych, prostych, które nie powinny się zdarzyć nawet drużynie niższego szczebla rozgrywek. Przez to właśnie przegraliśmy tak ważny mecz – odnosi się do niedzielnej konfrontacji szkoleniowiec Jarosław Zadylak.

Dorobek Spójni po 17 meczach nie uległ zatem zmianie. Drużyna zgromadziła ledwie 5 punktów. Wyprzedzające ją w tabeli ekipy AKS-u Mikołów i Fortecy Świerklany mają ich odpowiednio 13 i 12. Utrzymanie w stawce IV ligi śląskiej oddala się, zwłaszcza w kontekście dobrej formy rywali i istotnej rangi starcia przegranego na wstępie rundy wiosennej. – Zdawaliśmy sobie doskonale sprawę, że ten pierwszy mecz na wiosnę wygrać musimy w naszej sytuacji. Potrzebowaliśmy dobrego wyniku, by odbić się w górę tabeli. A tak, jest się czego wstydzić, przecież graliśmy z przedostatnim zespołem w lidze. To niestety nasza kompromitacja. Musimy przyjąć to na klatę i walczyć w kolejnych spotkaniach – mówi nam rozżalony trener ostatniej drużyny w tabeli IV ligi śląskiej, grupy 2.