Przypomnijmy, iż początkiem nowego roku niespodziewanie z funkcji trenera BKS-u zrezygnował Arkadiusz Rucki, któremu kwestie zawodowe uniemożliwiły dalsze prowadzenie zespołu. Wybór następcy padł na Krzysztofa Dybczyńskiego, który w ostatnim czasie prowadził Wisłę Strumień. - Życie pisze nam różne scenariusze, na które nie zawsze jesteśmy gotowi i pewnie tak było w przypadku trenera Ruckiego, że musiał podjąć taką a nie inną decyzję. Faktycznie przejmuję zespół, który w ostatnim czasie notował bardzo dobre wyniki i ma swoje ambicje, by walczyć w tym sezonie o jak najwyższe cele. Natomiast pozytywem w tej sytuacji jest to, że znam się z Arkiem bardzo dobrze, podobnie myślimy i patrzymy na piłkę nożną. Spotkaliśmy się z Arkiem już w jednej szatni w 2017 roku w Cukrowniku Chybie, gdzie byłem trenerem, a on moim pierwszym transferem i ważnym ogniwem ówczesnej drużyny. Jestem przekonany, że przejęcie po nim zespołu BKS-u będzie płynne, w dobrych relacjach i nie zaburzy tego co udało się do tej pory zbudować. 

 

Chciałbym, w tym miejscu podziękować również prezesowi Wisły Strumień - Bartkowi Wojtkowowi, który w uczciwy sposób przedstawił mi plany zespołu na najbliższy czas i nie starał się mnie zatrzymywać, mydląc oczy wizjami z kosmosu. Bardzo to było również dla mnie ważne, by odejść ze Strumienia w dobrych relacjach. Dziękuję także całej sportowej rodzinie Wisły za dotychczasową, owocną pracę - mówi Dybczyński. 

 

Jak podkreśla sam zainteresowany, wszystko działo się bardzo szybko i decyzji na rozmyślanie dużo nie było. - W piątek rano dotarła do mnie informacja, że Arek odchodzi. Nie wiem dlaczego, ale czułem coś po kościach, że może być telefon. Faktycznie przeczucie było dobre, w niedzielę wieczorem zadzwonił Pan Janusz Marzec z propozycją. Przespałem się z nią do poniedziałku i już w środę wieczorem podaliśmy sobie rękę - zdradza nowy trener BKS-u. 

 

Krzysztof Dybczyński w poprzednich klubach pracował w dość długiej perspektywie czasu. Ja będzie w bialskiej Stali - Lubię stabilizację. W Rekordzie pracowałem przez 6 lat (2011- 2017), zaś w Jaworzu przez 5 lat (2018-2023). Miałem przyjemność odchodzić z tych klubów na własna prośbę, nikt mnie z nich nie wyrzucał. Myślę, że to dobrze świadczy. Liczę na to, że BKS nie będzie tylko krótkim epizodem (śmiech) i popracujemy jakiś czas razem. BKS to klub z ogromnymi tradycjami. Będąc w Bielsku-Białej ten klub "czuje się w powietrzu". Mnóstwo zaangażowanych kibiców, którzy są w każdym meczu 12 zawodnikiem. Tak jak wspomniałem wcześniej, rywalizowałem z BKS prowadząc Czarnych Jaworze i zawsze te mecze były wyjątkowe, pełne emocji. Towarzyszyła im mega atmosfera i to budziło szacunek - przyznaje.