Jan Linnert w BKS-ie Stali spędził blisko 70 lat. Do klubu wstąpił w 1956 roku, będąc w kolejnych latach wyśmienitym bramkarzem BKS-u. W czerwono-żółto-zielonych barwach rozegrał 332 mecze w latach 1963-1983 (19 sezonów), w tym spędził na boiskach II ligi 7 sezonów, gdzie wystąpił w ponad 100 meczach. Po zakończeniu kariery piłkarskiej w 1983 roku został kierownikiem BKS-u i tę funkcję piastował aż do końca sezonu 2023/2024, który BKS zakończył awansem do V ligi. 

 

Będąc tyle lat w klubie, co ja byłem, człowiek mimowolnie przywiązuje się do niego. To tak jak w małżeństwie - czasami może się między wami nie układać, ale cały czas z nią jesteś. Na dobre i na złe. Związałem się z tym klubem w 1956 roku, to przywiązanie trwa do dziś i będzie trwało do końca życia. Cały czas jestem na bieżąco z BKS-em. Pierwsze co robię zawsze to sprawdzam wyniki, kto grał, kto strzelił bramkę. Taka rutyna. [...] Moja decyzja nie miała żadnego połączenia z awansem. Po prostu zacząłem mieć problemy z kręgosłupem. Czasem nie miałem nawet już sił chodzić. A kierownik musi czasem przynieść wodę, zanieść stroję do prania. Już po prostu nie dawałem rady i trzeba było zejść ze "sceny" - mówił Linnert w rozmowie z naszym portalem. 

 

BKS będzie chciało uhonorować swoją legendę podczas nadchodzącego meczu. Bialska Stal o godzinie 17:00 zagra z LKS-em Tworków. Oprócz władz klubu swoją obecność potwierdził prezes Podokręgu Bielsko-Biała, Marek Kubica, prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej, Henryk Kula. Linnerta nagrodzi także samorząd miasta Bielska-Białej. - Zapraszam wszystkich na to wydarzenie. Chcemy w sposób właściwy uhonorować człowieka, który w BKS-ie zostawił sporą część swojego życia. Każdy kto ma w sercu BKS i bielską piłkę powinien docenić postać Jana Linnerta i być na tej okoliczności. Będzie to uhonorowanie i podziękowanie za jego działalność i jego pracę przez tak wiele lat. Jan Linnert to nasza legenda i osoba niezwykle zasłużona dla klubu - mówi Zbigniew Garbacz, prezes BKS-u. 

 

- Kiedy grałem w piłkę w bialskiej Stali zawsze myślał o nas, zawodnikach. Zawsze był "na posterunku". Nawet kiedy potrzebowaliśmy trenera, on był "strażakiem. Gdy przychodziłem do klubu, był bramkarzem absolutnym numerem jeden. Zawsze jak oglądałem mecz BKS-u, Jan Linnert był w bramce - wspomina Garbacz.